To miał być jeden z najciekawszych tegorocznych pojedynków w boksie zawodowym w tym roku i walka, na którą czekali chyba wszyscy fani sportów walki i nie tylko! Anthony Joshua i Ołeksandr Usyk weszli do ringu, by powalczyć o pasy mistrza świata WBO, IBF, WBA wagi ciężkiej. Gala podczas której doszło do tego piorunującego starcia odbywała się na londyńskim stadionie Tottenhamu Hotspur. Joshua - Usyk: Brytyjczyk zapowiadał nokaut Usyk przed walką mówił, że jego celem jest zostanie niekwestionowanym czempionem wagi ciężkiej. Pierwszym krokiem miało być dla niego pokonanie Joshuy, dzierżącego obecnie trzy pasy mistrza wagi ciężkiej. - To będzie walka między dwoma bokserskimi umysłami, dwoma intelektami. Ten, który zachowa większą cierpliwość, by poradzić sobie z całą presją podczas walki, wyjdzie z niej zwycięsko - mówił przed walką ukraiński pięściarz. - Czuję się lepiej niż przed walką z Władymirem Kliczką. Jestem teraz bardziej doświadczony i wiem, co zrobię. Idę po nokaut - zapowiadał z kolei Brytyjczyk. Kosmita z Ukrainy Już samo wyjście na ring było prawdziwym show. Ukrainiec rozpoczął swój długi marsz wokół stadionu do ringu w masce przypominającej kosmitów z filmów science fiction. Joshua z kolei potrzebował aż dwóch utworów muzycznych, aby w końcu wejść między liny. Jednak 70 tysięcy fanów, którym udało się kupić bilety, dokładnie na to czekali. No i na legendarny już głos Michaela Buffera. Kiedy padło słynne "Let's get ready to rumble!" stadion Spurs niemal eksplodował! Usyka witały gwizdy, które niosły się po stadionie zresztą już w trakcie ukraińskiego hymnu. Przechadzający się po ringu w białym szlafroku Joshua z kolei czuł z kolei na sobie nadzieje dziesiątek tysięcy fanów, którzy byli przekonani, że ich ulubieniec w dalszym ciągu będzie mistrzem świata. Pierwsze rundy toczyły się jednak pod dyktando Usyka, który wyraźnie szybszy od rywala cały czas był w ruchu i szukał okazji do wyprowadzenia ciosów. Joshua zachowywał się niczym myśliwy, polujący na zwierzynę i szukał mocnego ciosu. Brytyjczyk jednak nie potrafił nadążyć za ukraińskim pięściarzem, a w trzeciej rundzie, wyraźnie poddenerwowany takim obrotem spraw, pozwolił się dość mocno trafić. Mogła imponować cierpliwość Usyka, który zdawał sobie sprawę, że pójście na wojnę z Brytyjczykiem mogłoby skończyć się dla niego fatalnie. Zamiast tego postawił na ruchliwość i szybkość, znając swoje główne atuty. Fani "szermierki na pięści" liczyli zapewne na zapowiadane przez Buffera grzmoty, ale na Ukrainie z pewnością byli zadowoleni, że ich ulubieniec był niczym Magnus Carlsen, pewnie realizując na szachownicy swój plan. Taniec w ringu Ukraińca Do szóstej rundy na środku ringu trwał taniec obu bokserów. Nie było to jednak zapowiadane kiedyś przez Artura Szpilkę "bandyckie tango", a raczej wolny kawałek, do którego muzykę wyraźnie zamówił u orkiestry ukraiński bokser. Jednak w szóstym starciu nagle ożywił się Joshua, który w końcu trafił wyraźnie zwalniającego Usyka. Jednak w siódmej odsłonie tego pojedynku znów Ukrainiec zaskoczył rywala, dwukrotnie bardzo mocno trafiając broniącego tytułu Brytyjczyka. W narożniku Joshuy widać było nerwowość, bo już po połowie walki pasy zaczęły uciekać. W dziewiątej rundzie znów Joshua mocno trafił swojego przeciwnika, który zaczął klinczować, ale w ostatnich sekundach zdołał się jeszcze odgryźć. Kolejne ciosy wyprowadzane przez ukraińskiego boksera sprawiły, że w 10. rundzie pod okiem Joshuy zaczęła się pojawiać opuchlizna. Usyk, niczym wodny tancerz z "Gry o Tron" George'a R.R Martina krążył wokół rywala, zadając celne trafienia i pokazując swój techniczny kunszt. Jak mogło się wydawać, na dwie rundy przed końcem walki, to on był bliżej wygranej na punkty.Mocny lewy w 11. rundzie tylko przybliżył Usyka do wygranej, choć Joshua, który czuł, że na punkty może przegrać tę walkę, wyraźnie zaczął polować na nokautujący cios. Nie udało mu się jednak go znaleźć, co więcej to Usyk w końcówce był aktywniejszy i po 12. rundach obaj bokserzy musieli czekać na werdykt sędziów. Ci uznali, że zwycięzcą tej walki został bokser z Symferopola i to on wróci do domu w glorii nowego mistrza świata.Faworyzowany Joshua zszedł z ringu ze spuszczoną głową. Wiedział, że nie był najlepszą wersją samego siebie i nie potrafił znaleźć recepty na ruchliwego i szybszego Usyka, wyraźnie mającego lepszy plan na tę walkę. Ukrainiec zresztą w rozmowie w ringu tuż po zakończeniu pojedynku przyznał, że wszystko potoczyło się po jego myśli i był zadowolony z tego, jak boksował. Już przed walką zakontraktowano rewanż. Jeśli ponownie zobaczymy taki spektakl, jak dziś w Londynie, to już warto czekać na szczegóły! KK