Walka od początku miała bardzo efektywny przebieg, głównie za sprawą Yarde'a, który nie oddawał pola słynącemu z potężnej siły w obu pięściach Beterbijewowi. Rosjanin, który wybrał boksowanie pod kanadyjską flagą, ale czuje się Czeczenem, starał się szybko złapać przeciwnika bardzo mocnym ciosem, przy tym umiejętnie "ścinając" miejsce w ringu. 31-letni Brytyjczyk przygotował jednak najlepszą wersję siebie i od drugiej rundy, gdy w narożniku został napomniany o lepsze poruszanie się i efektywną pracę lewą ręką, zaczął być coraz trudniejszą przeszkodą. Artur Beterbijew rzucił na deski Yarde. Narożnik uratował Anglika To jednak ciosy niepokonanego mistrza, który wszystkie walki rozstrzyga przed czasem, robiły większe wrażenie. Pierwszy kryzys Yarde musiał przetrwać w czwartej rundzie i wydawało się, że pojedynek może zmierzać do zakończenia. Jednak po przerwie londyńczyk pokazał wielki charakter, podjął wymianę z Beterbijewem i mocnym prawym naruszył przeciwnika. 38-letni weteran wyraźnie stracił impet, włączył wsteczny bieg i musiał uważać na napierającego pretendenta. Jak przystało na wielkiego czempiona nie tylko wyszedł z opresji, ale w dodatku sam pokazał efektowny finisz w tej rundzie. W końcowej wymianie to uderzenia Beterbijewa zrobiły większe spustoszenie na Angliku. Dwie kolejne odsłony również obfitowały w emocje, w 7. rundzie Beterbijew dopiero w końcówce doszedł do głosu, przy okazji samemu sporo ryzykując. Spektakularny koniec przyniosła ósma runda. Beterbijew w krótkim dystansie wystrzelił potężnym prawym - tak naprawdę dopiero powtórki telewizyjne pokazały, jakie siły nałożyły się w tej akcji. Yarde nie miał prawa tego przetrwać i tak też było - zatoczył się, po czym wylądował na deskach. Widać było, z jak wielką trudnością wstaje pod koniec liczenia i nie sprawiał wrażenia kogoś, kto ma ochotę kontynuować pojedynek. Bardziej patrzył w kierunku narożnika, a nie na sędziego ringowego, który nie wiedzieć czemu w zasadzie sam przedłużył mu "szanse" na ciężki nokaut. Na szczęście przytomnością umysłu wykazał się sztab Anglika i po tym, jak Beterbijew doskoczył z kolejnymi ciosami, przerwali pojedynek. Tymczasem "swoją" walkę oglądała dwójka sędziów... Po siedmiu rundach na kartach punktowych dwa do jednego prowadził Yarde (68-65, 67-66, 66-67).