Burns wszedł w walkę bardzo ospale, zadawał mało ciosów i koncentrował się wyłącznie na defensywie, podczas gdy Nambijczyk od początku zbierał punkty, kontrolując walkę ciosami prostymi i raz po raz zaskakując rywala kombinacjami uderzeń. Wydawało się, że po kilku nadzwyczaj spokojnych rundach z czasem Brytyjczyk będzie atakował z większą intensywnością, ale nic takiego nie miało miejsca. Praktycznie od początku do końca walki w ringu dzielił i rządził Indongo, który właściwie przez cały okres trwania pojedynku ani razu nie został zaskoczony nawet mocniejszym ciosem ze strony swojego oponenta. Sędziowie nie mogli mieć zatem wątpliwości, punktacja brzmiała 120-108, 118-110 i 116-112, oczywiście na korzyść przyjezdnego.