Chavez od razu ruszył do ataku w swoim stylu, a delikatnie mówiąc przeciętny rywal nie miał nic do powiedzenia. Walkę zakończył precyzyjny i mocny, ''meksykański'' lewy sierpowy na wątrobę. Sześć tysięcy kibiców wpadło w ekstazę, ale trzeba jasno powiedzieć, że była to walka, która mogła się skończyć właściwie tylko w jeden sposób. - Byłem przygotowany jak nigdy dotąd. Chcę teraz wrześniowej walki z Alfredem Angulo, a potem zaatakuję tytuł mistrzowski w wadze superśredniej - powiedział wniebowzięty Chavez. Notabene mocny niegdyś Angulo przegrał pięć z ostatnich dziesięciu walk, ale w kwietniu wygrał z wczorajszym przeciwnikiem Chaveza, Evertem Bravo, którego znokautował w drugiej rundzie.