Julia Szeremeta zdobyła w pięściarskim turnieju olimpijskim na igrzyskach Paryżu srebrny medal. W kategorii do 57 kilogramów ustąpiła tylko Tajwance Lin Yu Ting, przegrywając z nią w finale. 21-latka po powrocie stała się rozpoznawalna w całej Polsce. Ma to swoje plusy i minusy, a tymi drugimi z pewnością może być brak swobody w pojawianiu się w miejscach publicznych. Zainteresowanie społeczeństwa przekłada się też na ruchy federacji freak fightowych. - Już dobijają się z każdej strony, aby tylko Julka dla nich zawalczyła. Są konkretne oferty, nawet z kim miałaby zawalczyć - mówił trener Tomasz Dylak dla Sport.pl. - Ja freak fighty odrzucam. Priorytety i cele mam inne. Chcę iść drogą sportową, nieść bokserski sport. Kariera krótka? Mam przed sobą jeszcze bardzo dużo czasu na boksowanie. Mam dopiero 21 lat, a boksować możemy do 40. roku życia. W dodatku chciałabym zostać jeszcze zawodową mistrzynią świata, więc mam jeszcze czas - to z kolei słowa samej zainteresowanej z wywiadu udzielonego Arturowi Gacowi z Interii. W czwartkowy wieczór wicemistrzyni olimpijska wraz ze swoim szkoleniowcem byli gośćmi Łukasza Jurkowskiego i Igora Marczaka w programie "Koloseum", który po wakacyjnej przerwie powrócił na antenę Polsatu Sport Fight. W jednym z "gongów", czyli stałej części polegającej na zadaniu dziesięciu krótkich pytań, na które można odpowiedzieć tylko "tak" lub "nie" ponownie padł temat potencjalnego dołączenia do świata walk celebrytów internetowych. Julia Szeremeta po raz kolejny odrzuca "freaki". Nawet jeśli federacja wpłaci pieniądze na rozwój boksu Teza, którą Szeremeta miała potwierdzić bądź obalić, brzmiała: "Mogę zawalczyć we freakach, jeśli organizator wpłaci wskazaną sumę na rozwój polskiego boksu". Teoria ta była ciekawa i nieco podchwytliwa, bo medalistce z Paryża leży na sercu progres krajowego pięściarstwa. Trener Dylak również podkreślił na antenie, że jest to dla niego życiową misją. Zawodniczka urodzona w Chełmie zastanowiła się przez dwie-trzy sekundy, a następnie z uniesionym palcem wskazującym i delikatnym uśmiechem odpowiedziała: "nie". Federacje Fame, Clout czy Prime będą więc musiały się obejść smakiem. Poruszono także kwestię ewentualnego przejścia bo boksu zawodowego. Teza przygotowana przez prowadzących brzmiała: "Bajeczny kontrakt skusi mnie na zawodowstwo". Również zaprzeczyła. Po chwili rozwinęła wypowiedź, podkreślając że mogłaby stoczyć w nim pojedyncze walki, ale nie ma mowy o zmianie na stałe. Jej celem pozostaje złoty medal igrzysk 2028 w Los Angeles. We wspomnianych "gongach" potwierdziła także, że zrobiła w ostatnim czasie najwięcej dla polskiego pięściarstwa, co chyba nie jest dla nikogo kontrowersją.