Artur Gac, Interia: Kibice chwilę poczekają, aż po raz pierwszy wejdziesz na Torwarze do ringu. Julia Szeremeta, wicemistrzyni olimpijska: - Zaczynam w czwartek, w serii popołudniowej, od walki z reprezentantką Anglii Sameenah Toussaint. To już będzie wyzwanie, choć "na papierze" w twojej kategorii najgroźniejsza powinna być Turczynka, Esra Yildiz. - Zgadza się, miała brąz na igrzyskach w Paryżu. A wcześniej przegrała z tą samą zawodniczką z Tajwanu (Lin Yu-Ting - przyp.), co ja w finale. To na pewno będzie mocna przeciwniczka. Ale moją mocną rywalką jest też na początku Angielka, z którą przegrałam trzy lata temu na mistrzostwach Europy. Więc szykuje się ciekawy rewanż. Niemiec na deskach, 2:0 dla Polski. Piorunujący start spektaklu w Warszawie Jak wspominasz tamten pojedynek? W 2022 roku to była jeszcze inna Julia Szeremeta. - Dokładnie już nie pamiętam tamtego starcia, bo trochę czasu minęło. Jednak na pewno ta zawodniczka jest bardzo niewygodna, ma długi zasięg rąk, mocny i szybki lewy prosty. Sądzę, że walka będzie dosyć równa. Fakt faktem, że kiedyś byłam inną zawodniczką, zrobiłam duży progres, ale ta przeciwniczka też na pewno poszła w górę. Nastawiam się na zacięty pojedynek, ale liczę, że to moja ręka powędruje w górę. I myślę, że tak się stanie. Dopiero pierwszy raz będziesz miała okazję wystąpić na warszawskim Torwarze. Ten fakt, w połączeniu z tym, że przez trzy dni będziesz przyglądała się walkom tylko w roli widza, ma jakieś znaczenie? - Dla mnie to dobrze, ponieważ od początku bazuję na świeżości, więc więcej odpoczynku powinno mi tylko pomóc. Ostatnio zresztą już tak się zdarzało, co wynikało z losowania, że wchodziłam w turnieje później, ale to mi nie przeszkadzało. Cieszę się, bo pokibicuję koleżankom, a ponadto delikatnie potrenuję i przyjdzie czas na walkę. Cieszę się, że wystąpię na Torwarze, bo nigdy nie miałam okazji tu wystąpić, a widać, że arena jest przygotowana bardzo ładnie pod start. Nie mogę się już doczekać, by wyjść i zaboksować. Sensacja w walce Polki z Tajwanką w Ameryce. Medalistka olimpijska na kolanach. Do tego "deski" Gdy trenowaliście pod pierwszy Puchar Świata w Brazylii, trener niesamowicie cię komplementował. Twierdził, że w takiej formie jeszcze cię nie widział, brakowało dla ciebie dziewczyn do sparingów nawet z wyższych kategorii wagowych. Forma i dyspozycja jeszcze poszła w górę, czy jest utrzymana mniej więcej na tym samym poziomie? - Wydaje mi się, że jest utrzymana na tym poziomie. Po Brazylii jeszcze ciężko pracowaliśmy, aby również tutaj dysponować formą, a później nastąpi miesiąc wolnego, gdy delikatnie odpoczniemy i będziemy w małej fazie roztrenowania. W tym roku w najlepszej formie na pewno zobaczycie mnie we wrześniu na mistrzostwach świata, które odbędą się w Liverpoolu. W treningach poświęcę się na sto procent, wykonując takie przygotowania, jak pod igrzyska olimpijskie w Paryżu. Wyzwaniem po takim sukcesie, jak olimpijskie podium, jest strona mentalna. To znaczy zdolność takiego nastawiania głowy, aby ciągle być w stanie maksymalnie się poświęcać. Czy zauważasz, że na takie starty, jak ten w Brazylii, czy teraz w Warszawie, trudniej o właściwe nastawienie, a potrzebujesz już takich imprez, jak mistrzostwa świata, Europy i kolejne igrzyska? - Nie, tak nie jest. Ten turniej jest bardzo mocny, z pewnością taki start buduje i także wyraźnie pokazuje, nad czym nadal należy pracować. Poza tym jest to kaliber imprezy niemal jak mistrzostwa świata, tylko jest tutaj nieco mniej uczestników. Natomiast możliwość wystartowania tutaj mają reprezentanci wszystkich krajów. W Debreczynie próbowaliście troszkę nowinek, ale już w Brazylii, po sparingach, wróciłaś do swojego naturalnego stylu, opartego na boksowaniu z luzu. Jak to wygląda teraz? Opierasz boks znów na tym, co sprawdzone, czy jeszcze testujecie i szukacie rozwiązać? - Różnie, ale staramy się raczej wrócić do stylu, w którym czuję się najlepiej. Jednocześnie dużo się uczę, ale też dostosowuję się do przeciwniczek. A poza tym próbuję boksowania z pozycji mańkuta, w której ostatnio czuję się lepiej. I cały czas szukamy tego wszystkiego, co jeszcze bardziej może urozmaicić mój boks. Czasami mamy jeszcze trochę zmian, bo tak naprawdę ta cała praca ma służyć kolejnym igrzyskom w Los Angeles. Jak dzisiaj wygląda twoje życie poza boksem? Szczyt rozchwytywania minął i możesz sobie pozwolić na więcej wolnego czasu? - Tak naprawdę wszystko zależy od tego, na jakim etapie jestem, jeśli chodzi o moment startowy. Gdy mówimy o takim maksymalnym luzie, to dotąd trwał on jakieś cztery dni, więc czasu było niewiele. W zasadzie przyjeżdżałam pozałatwiać pewne sprawy, zrobiłam trening i już był wyjazd na obóz. Dopiero teraz odczuję czas wolny podczas miesięcznego roztrenowania. Z pewnością gdzieś polecę na wakacje, ale jednak będę też delikatnie trenować. Zamierzam wrócić do akrobatyki i pole dance’u, bo ten typ przygotowań także dał mi dużo pod igrzyska w Paryżu, a chcę zbudować taką samą formę na mistrzostwa świata. I na koniec zmieńmy temat. Czy zamierzasz oddać głos w nadchodzących wyborach prezydenckich? - 18 maja, prawda? Zobaczymy, prawdopodobnie zjawię się w Chełmie i oddam głos. Rozmawiał Artur Gac Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: artur.gac@firma.interia.pl