Zwykle gośćmi red. Bartosza Ignacika w "Turbokozaku" są piłkarze - popisujący się swoimi umiejętnościami technicznymi, ale również i dobrze bawiący się w tej rywalizacji. Od czasu do czasu goście reprezentują jednak inne profesje, tym razem zaproszona została Julia Szeremeta, w ostatnich dwóch miesiącach czołowa postać w polskim sporcie. To oczywiście za sprawą fenomenalnej postawy w igrzyskach olimpijskich w Paryżu i zdobytego tam srebrnego medalu. W finale 21-letnia dziś zawodniczka przegrała z reprezentującą Tajwan Lin Yu-ting, co do występu której były olbrzymie kontrowersje. I niewykluczone, że będą też w przyszłości. Julia Szeremeta w "Turbokozaku". Znakomity występ, choć niektóre punkty dostała w prezencie Szeremeta wystąpiła na stadionie lubelskiego Motoru, sama przecież pochodzi z tego regionu, reprezentuje zresztą miejscowy klub Paco. Jak wypadła? Patrząc na wynik punktowy - lepiej niż rewelacyjnie. Na jej dorobek składało się 10 konkurencji, strzelała więc rzuty karne, przyjmowała piłkę zrzucaną z drona, próbowała "wkręcać" futbolówkę do bramki z rzutu rożnego, żonglowała czy uderzała z dystansu. Oczywiście nie wszystko do końca na poważnie, o co dbali zresztą red. Bartosz Ignacik oraz Grzegorz "Gabor" Jędrzejewski, pełniący rolę bramkarza. Wicemistrzyni olimpijska dostała więc gratisowe punkty za... duszenie "Gabora", gdy ten złapał piłkę w sytuacji sam na sam, chwycenie futbolówki w ręce na środku boiska, gdy ta spadła z kilkunastu metrów czy za... wrzucenie kalosza do bramki. W konkurencji "Dary losu" wylosowała bowiem co prawda piłkę, ale za to strzał słabszą lewą nogą i właśnie kalosze zamiast butów piłkarskich. Piłka co prawda powędrowała obok spojenia słupka z poprzeczką, ale za chwilę w bramce znalazło się... nietypowe obuwie. Z drugiej jednak strony - potrafiła przyjąć piłkę dograną z daleka, "wkręciła" do bramki futbolówkę bezpośrednio z rzutu rożnego czy podbiła piłkę aż 55 razy lewą i prawą nogą. Łącznie dało to 272 punkty, choć - gdyby patrzeć na reguły - powinno być ich znacznie mniej. Ale to oczywiście zabawa. - Mamy gry i zabawy czasem. Taka piłka nożna à la koszykówka - mówiła o futbolu podczas zgrupowań bokserskich. Ten wynik sprawił, że w klasyfikacji Turbokozaków znalazła się na drugim miejscu: za Tomaszem Neugebauerem z Lechii Gdańsk (273 pkt), a przed Mateuszem Kowalczykiem z GKS Katowice (271 pkt). Z kim walczyła w finale w Paryżu Julia Szeremeta? Zaskakująca odpowiedź wicemistrzyni olimpijskiej I wszystko pewnie zakończyłoby się bez żadnej kontrowersji, gdyby nie pewien epizod z samej końcówki programu red. Ignacika. Materiał z Szeremetą był bowiem jedną z jego części, dodatkiem do rozmowy z głównym bohaterem "Ligi+ Extra Dogrywka" Sławomirem Szmalem. Nasz były znakomity bramkarz, a dziś wiceprezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce, wkrótce wystartuje w konkursie na fotel prezesa, być może przeciwko swojemu dawnemu trenerowi Bogdanowi Wencie. Gdy pojawiły się napisy oznaczające koniec tej części programu, pojawił się też kadr z Szeremetą, Ignacikiem i jeszcze jednym mężczyzną, którego prowadzący nazwał "dźwiękowcem Mirkiem". I to on miał odpowiedzieć na pytanie zadane przez Ignacika, które powtórzyła pięściarka Paco Lublin: z kim walczyła w finale w Paryżu? Chodziło oczywiście o Lin Yu-ting, ale "dźwiękowiec Mirek" w ogóle nic nie powiedział, co Ignacik podsumował słowami: "Mirek nie wie". - Ja sama nie wiem - odpowiedziała po chwili Szeremeta, po czym program się zakończył. Dlaczego ta odpowiedź jest kontrowersyjna? Bo zapewne Julia Szeremeta doskonale zna nazwisko swojej rywalki. Problem dotyczy jej płci - i czy w ogóle Tajwanka miała prawo walczyć w stolicy Francji. Rok wcześniej została bowiem wykluczona z mistrzostw świata, przed decydującą walką, z uwagi na poważne wątpliwości. Międzynarodowa Federacja Bokserska argumentowała, że nie zdała testu mającego na celu ustalenie płci.