Partner merytoryczny: Eleven Sports

Julia Szeremeta w niebezpieczeństwie, każdy ruch obserwowany i śledzony. Adam Małysz: To ogromne wyzwanie

- Ja wiem po wypowiedziach Julii, że pierwszy krok został postawiony w dobrą stronę, ale to na razie kroczek, bo zagrożeń będzie przybywać i pojawi się ich mnóstwo. Niebezpieczne są nie tylko osoby, które intencjonalnie będą chciały wykorzystać jej sukces. Również takie, które nieświadomie będą chciały pewne rzeczy robić wspólnie z nią - mówi w rozmowie z Interią Adam Małysz, legenda polskich skoków, którego popularność stworzyła będące socjologicznym fenomenem zjawisko "małyszomanii". Tym cenniejsze jest zatem to, co obecny prezes Polskiego Związku Narciarskiego myśli o lawinowym skoku popularności pięściarki Julii Szeremety, wicemistrzyni olimpijskiej z Paryża.

Adam Małysz, który swoimi genialnymi wynikami wywołał "małyszomanię", pierwsze tej skali zjawisko w polskim sporcie, ma silny mandat, aby udzielić cennych rad Julii Szeremecie
Adam Małysz, który swoimi genialnymi wynikami wywołał "małyszomanię", pierwsze tej skali zjawisko w polskim sporcie, ma silny mandat, aby udzielić cennych rad Julii Szeremecie/ALEKSANDER MAJDANSKI/NEWSPIX.PL / Foto Olimpik/REPORTER/

Artur Gac, Interia: Od igrzysk olimpijskich z czołówek mediów nie schodzi nazwisko Julii Szeremety, a również kibice łakną informacji na jej temat. Mnóstwo osób jest pod wrażeniem osobowości 21-latki, która razem z trenerem po tak gigantycznym skoku popularności utrzymuje swoje sportowe priorytety, czym poniekąd zawstydza choćby Tomasza Adamka, podpowiadającego jej łatwy zarobek we freak-fightach.

Adam Małysz, prezes PZN: - Patrzę na to i od tej strony ją podziwiam. Tym bardziej że trochę rozeznałem się w jej historii, bo słuchałem wywiadów z nią oraz poczytałem na jej temat. Myślę, że Julia jest ewidentnym przykładem tego, że dziewczyna, która nigdy dużo nie miała, teraz może mieć, ale szanuje to, co osiągnęła. I wie doskonale, jaka jest jej wartość. Będę jej cały czas kibicował, bo takich ludzi jest coraz mniej. Wiemy doskonale, jak dzisiaj funkcjonuje świat, Youtube'y, Tik-Toki, itd... Zapytasz się dzisiaj dzieciaków, a nawet niektórych przedstawicieli młodzieży, kim chcą zostać w przyszłości. I wiemy, co odpowiedzą, bo tam jest łatwy i szybki pieniądz. Kiedyś, za moich czasów, chłopiec chciał zostać strażakiem, policjantem lub wskazywał jeszcze inny zawód, ale taki realny i namacalny. A dzisiaj ten świat zwariował. I takie osoby, jak Julia, są i powinny być dzisiaj przykładem dla tej młodzieży, że można wiele osiągnąć i stać się osobą, która będzie promować nie tylko sport, ale też przede wszystkim to, że można iść w normalność. A jeśli chcesz i mocno dążysz do celu, to osiągniesz sukces.

Trener w drastyczny sposób powiedział Julii, o czym opowiedział w rozmowie ze mną, że on nawet w momencie, gdyby na stole pojawiło się 100 milionów złotych, i tak by się nie zgodził na "freaki". A gdyby zawodniczka uległa takiej pokusie, to niech ma świadomość, że od tego momentu musi poszukać sobie nowego trenera. On by chciał, by Julia była przedstawicielką tego świata, w którym najwyższą cenę mają zasady i wartości. Chyba trudno o coś bardziej przykładnego.

- Dokładnie tak, piękne podejście. Dzisiaj każdy, dzieciak i młodzież, kto może zainteresować się boksem lub, na fali sukcesu Julii, już się nim interesuje, będzie na nią patrzył. A ona stanie się przykładem dla młodych ludzi, co jednocześnie dla niej jest bardzo trudnym zadaniem, bo nie będzie mogła popełniać błędów i za każdym razem będzie obserwowana, co takiego robi. To jest ogromne wyzwanie, bo w takiej rzeczywistości każdy twój ruch jest śledzony i podlega ocenie. A wiem z własnego doświadczenia, że nie jest łatwo oswoić się z taką sytuacją. Jednak już obserwujemy dużo plusów. Ja sam mam wrażenie, że przyspieszenia nabiera szał na boks i jego ćwiczenie. Wielu ludzi przekonuje się, że trenowanie boksu to nie tylko walka i potencjalne szkody dla zdrowia, a także kontuzje. Tak naprawdę to jest sport, który w wymiarze amatorskim jest czymś w rodzaju fitnessu, pozwalającego utrzymać ciało w formie.

Przed momentem zwrócił pan uwagę, w kontekście Julii, na szalenie ważną rzecz. Można powiedzieć, iż całe szczęście, że trener kadrowy zawodniczki Tomasz Dylak w pełni zdaje sobie z tego sprawę. Od razu zacytuję szkoleniowca: "Całkiem zmieniło się jej życie prywatne. Ona już nie ma życia prywatnego i to jest dla niej duże zaskoczenie. Musi teraz bardzo uważać na to co robi i mówi. I wydaje mi się, że to będzie dla niej najgorsze, wszak ma dopiero 21 lat. A wiadomo, że w tym wieku niestety popełnia się błędy. Julia trochę się boi, zresztą ja też, że te błędy będą jej wytykane i zabierzemy jej trochę normalności życia".

- Oczywiście, że tak. A do tego pojawi się bardzo dużo osób, które będą chciały w teorii jej pomóc, a które będą mogły jej zaszkodzić. Zawsze tak jest, że wtedy zaczyna się mnożyć tzw. ojców sukcesu. I tutaj naprawdę jest do odegrania dla trenera bardzo duża rola, a także myślę, że samej Julii, aby w pewnym momencie nie dać się zwariować. Ja wiem po wypowiedziach Julii, że pierwszy krok został postawiony w dobrą stronę, ale to na razie kroczek, bo zagrożeń będzie przybywać i pojawi się ich mnóstwo. Niebezpieczne są nie tylko osoby, które intencjonalnie będą chciały wykorzystać jej sukces. Również takie, które nieświadomie będą chciały pewne rzeczy robić wspólnie z nią, a to na pewno nie jest jej potrzebne.

Szeremeta w "Gościu Wydarzeń": Powiedziałam, że jadę po medal i tak uczyniłam/Polsat News/Polsat News

Mamy też w kontekście Julii jednego pechowca, który dziś pewnie pluje sobie w brodę. A mianowicie jej niedoszłego menedżera, do którego swoje kroki skierował trener Tomasz Dylak. - Przed wylotem na igrzyska zadzwoniłem do jednego menedżera, z którym chciałem, żeby Julka współpracowała. Mówiłem o tym, że mam wielki talent, największy talent w polskim boksie, który zaraz eksploduje, ale niestety nie zdecydował się zaryzykować przed igrzyskami. Zrezygnował, nie oddzwonił i wydaje mi się, że bardzo żałuje tej decyzji - ujawnił w rozmowie ze mną szkoleniowiec. Koniec końców pozyskano innego fachowca.

- Myślę, że na pewno tak. Generalnie popatrzmy na to szerzej. Dzisiaj, jeśli chodzi o ten cały świat menedżerów i agencji, to nie jest proste. Wiemy, jaka jest sytuacja, coraz mniej mamy sponsorów indywidualnych, czyli prywatnych firm. Dużo spekulacji, kontrowersji jeśli chodzi choćby o sponsorowanie Polskiego Komitetu Olimpijskiego przez spółki skarbu państwa. Widzimy, co dzieje się dalej, wstrzymanie pieniędzy, a to całościowo na pewno szkodzi polskiemu sportowi. Nie mam wątpliwości, że Julia na pewno będzie potrzebować osoby, która ją wesprze, jeśli chodzi o menedżerstwo i to, w jaki sposób ją poprowadzić. To na pewno musi być mądra osoba, która jej nie zaszkodzi, tylko pójdzie faktycznie w taką stronę, gdzie pierwszeństwo będzie miało dobro oraz potrzeby trenera i zawodniczki. Priorytetem nie mogą być cele menedżera, a często to jest mocno mylone.

I to wyzwanie rzeczywiście jest potężne, jeśli dziś dziennie Julia otrzymuje około stu najróżniejszych propozycji.

- No właśnie, to jest to. Optymalnie by było, gdyby miała jednego lub dwóch mocnych sponsorów, dzięki czemu mogła skoncentrować się tylko na sporcie niż rozdrabianiu się na drobne oferty. Im szybciej tym lepiej, bo podejrzewam, że przez rok, a może nawet dwa po igrzyskach propozycji nadal będzie mnóstwo. A nawet, choć to daleka w jej przypadku perspektywa, po zakończeniu kariery. Ja cały czas mam propozycje: "przyjedź tutaj", "a przyjdź na taki festyn", "a na taką imprezę", "a może na taką galę"... Tego jest ogrom, dlatego trzeba umieć to wszystko rozdzielić, zadając sobie na wstępie takie pytanie: "Co tak naprawdę chcę robić? Czy być sportowcem, czy celebrytą?".

Rozmawiał: Artur Gac

Adam Małysz/Aliaksandr Valodzin/East News
Julia Szeremeta/MOHD RASFAN / AFP
Julia Szeremeta/screen Polsat Sport
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem