Od początku turnieju, gdy poznaliśmy wyniki losowania drabinki w kat. 57kg, sztab Julii Szeremety i sama pięściarka byli przekonani, że w finale zmierzy się z rywalką z Turcji, brązową medalistką olimpijską z Paryża, Esrą Yildiz. Doszło do niespodzianki, półfinał na punkty wygrała Khumoranobu Mamajonova i przez pryzmat jej stylu walki, stało się jasne, że Polkę będzie czekało spore wyzwanie. Julia Szeremeta wprost. Werdykt jedno, ale wyzwanie drugie I tak w istocie było w ringu, choć jednogłośny werdykt na to nie wskazuje. - Rzeczywiście, ta walka to nie był spacerek. Spodziewaliśmy się Turczynki, a tu trzeba było stanąć do boju z Uzbeczką. Ale co, w turniejowej rywalizacji trzeba umieć się przestawić i boksować. Ja miałam plan wejść, wygrać, pokazać się z dobrej strony. Wszystko poszło po mojej myśli - odparła Szeremeta. Podopieczna trenera Tomasza Dylaka zdradziła, jak wyglądał jej plan na finałowy bój z wysoką, walczącą z odwrotnej pozycji i bitną przeciwniczką. - Miałam po wejściu do pojedynku wyczuć przeciwniczkę, bo wiedziałam, że jest kontrbokserką i mańkutką. Próbowałam się wpasować w jej styl, sama boksowałam troszkę z pozycji mańkuta, a po wejściu do półdystansu starałam się zasypywać ją seriami ciosów. Wiedziałam, że będzie albo klinczować, albo szybko zrywać klincz i odchodzić - tłumaczyła 21-letnia zawodniczka klubu Paco Lublin. Hit do końca trzymany w tajemnicy. "Złoty" komunikat dla Szeremety i Polaków Były momenty, gdy w półdystansie lub podczas wychodzenia z klinczów, rywalka była niebezpieczna. Kilka ciosów doszło celu, ale Szeremeta zapewniła, że nie zrobiły one na niej wrażenia. - Nie odczułam uderzenia, ale tak, czasem to przeciwniczka jako ostatnia wyprowadziła cios - dodała. Zapytana, co zaraz po pojedynku usłyszała od trenera Dylaka, czy była to pochwała, czy bardziej wskazywanie niedociągnięć, odparła. - Powiedział, że wszystko dobrze - krótko skwitowała. Z kolei nie ukrywała, że atmosfera na Torwarze zgotowana przez kibiców, którzy po raz pierwszy w tej edycji turnieju tak gromadnie wypełnili halę, także jej się udzieliła. W drodze do finału Szeremeta w kapitalnym stylu, do jednej bramki, pokonała Angielkę Sameenah Toussaint. O progresie, jaki Polka wykonała w ostatnich latach świadczy fakt, że trzy lata temu przegrała z tą przeciwniczką na mistrzostwach Europy, a a teraz ograła ją do jednej bramki. Wydarzenia w ringu, od pierwszej sekundy, układały się pod dyktando Szeremety. Polka w takim stylu weszła w walkę, jakby w ringu zameldowała się dodatkowo wygłodniała kilkudniowym oczekiwaniem na swój premierowy występ. Prestiżowy turniej na warszawskim Torwarze rozpoczął się w poniedziałek, a srebrna medalistka olimpijska z Paryża długo tylko dopingowała swoje koleżanki i kolegów, jednocześnie po mistrzowsku podtrzymując formę lekkimi jednostkami treningowymi. Artur Gac