Priorytety Julii Szeremety są jasne, swoje stanowisko przedstawia od początku i to między innymi dlatego, prezentując w tym względzie dużą dojrzałość i świadomość, "kupiła" sobie ogromną sympatię już chyba nie tylko setek tysięcy, co wręcz milionów polskich kibiców. Julia Szeremeta również na ringach zawodowych? Głos wiceprezesa - Na pewno priorytetem są kolejne igrzyska, za cztery lata w Los Angeles. A bliższe cele to mistrzostwa świata w marcu przyszłego roku, a w tym roku wystartuję na mistrzostwach Polski seniorek. Do tego dojdą pojedynki na galach Suzuki Boxing Night oraz cały czas stawiamy na rozwój, będę jeździć, szkolić się i sparować z najlepszymi - przekonywała pięściarka klubu Paco Lublin w rozmowie z Interią, a przy wątku z tym, że odrzuca freak-fighty, tym samym rezygnując z olbrzymich honorariów, dodała coś jeszcze bardzo istotnego. - W dodatku chciałabym zostać jeszcze zawodową mistrzynią świata - zaznaczyła. I właśnie wątek kariery zawodowej jest w tej chwili bardzo ciekawy. Oczywiście priorytety znamy, ale w myśl obecnie obowiązujących przepisów, już nic nie stoi na przeszkodzie, aby pięściarze i pięściarki łączyli aktywność zarówno na ringach olimpijskich, jak i w boksie tzw. profesjonalnym, gdzie na zawodniczki czekają pojedynki bez kasków. Ten temat podjąłem ze szkoleniowiec kadry kobiet Tomaszem Dylakiem jeszcze w Paryżu, gdy jego podopieczna osiągnęła gigantyczny sukces, a on sam nie ukrywał ogromnego wzruszenia. Pięknie i obszernie opowiadał o tym wszystkim, co wydarzyło się nie tylko na ringu olimpijskim, ale także w drodze do stolicy Francji. Ktoś mógł pomyśleć, że po co w takich chwilach wspominał, jak niedawno postawił Szeremecie ultimatum wymagając od niej pełnego poświęcenia, ale moim zdaniem to także świadczyło o jego profesjonalizmie. Andrzej Gołota zdradza przebieg spotkania z Julią Szeremetą i potwierdza W temacie boksu zawodowego, czyli dwutorowości kariery swojej 21-letniej zawodniczki, zaczął od tego, że zawsze szuka najtrudniejszej drogi, a za taką nie postrzega boksu zawodowego. I rozsądnie argumentował, że w zawodowstwie można dobierać sobie przeciwników, promotor może kontraktować takich rywali, którzy pasują stylowo, do tego można kreować wizerunek w mediach. - W rezultacie opinia publiczna jest trochę jakby w cudzysłowie "okłamywana" - skwitował wprost. Jednocześnie jednak wcale nie wykluczył, że taki scenariusz może wejść w grę. - Ja nigdy nie zamykam żadnej z dróg. I nigdy nie mówię definitywnie, że czegoś nie będzie, ponieważ życie jest przewrotne. Moja ambicja pcha mnie do tego, aby iść w stronę igrzysk olimpijskich i spełniania marzeń swoich oraz Julki, ale wiem o tym, że można równie dobrze łączyć boks olimpijski z zawodowym. I kto wie, to wszystko zależy od propozycji oraz takiego poukładania planów startowych, aby dzięki temu Julka stawała się lepsza. (...) Wymaga to jednak rozmowy z prezesami Polskiego Związku Bokserskiego, którzy wspierają nas od początku. I na pewno nie zrobimy nic za ich plecami, ponieważ jestem bardzo lojalną osobą - wyłożył bardzo drobiazgowo złożoność sprawy szkoleniowiec kadry kobiet. Maciej Demel: Łącznie kariery olimpijskiej z zawodową jest jak najbardziej możliwe Skoro trener zaznaczył, iż chce, by takie strategiczne decyzje zapadały w szerszym gronie i były poparte wypracowaniem wspólnego stanowiska, wreszcie przyszła sposobność, aby z tym tematem skonfrontować władze PZB. O pogląd na sprawę zapytałem prawą rękę prezesa związku Grzegorza Nowaczka, zasiadającego w zarządzie w randze wiceprezesa ds. finansów i organizacji Macieja Demela. - Między innymi choćby po to, aby poprawić ich zasoby finansowe, a po drugie budować ich bilans walk, który za ileś lat może już być dwucyfrowy. I wówczas, zaczynając karierę w boksie zawodowym, ruszają do pojedynków za o wiele wyższe stawki. A do tego dochodzi oczywiście walor promocyjny nazwisk samych zawodników, jak również każde kolejne okno wystawowe dla boksu jest zawsze z korzyścią - dodał wiceprezes. Julia Szeremeta o niczym nie wiedziała. Scenariusz napisał się jeszcze przed finałem olimpijskim. Niebywałe Przy tym dodał jeszcze jedną, bardzo ważną rzecz. - Nie jestem przeciwnikiem urozmaiceń, bo wiemy, że nie może być monotonii. Ale też w walkach zawodowych nie może być tak, że z góry wiemy, iż zawodnik za chwilę odniesie na przykład czternaste kolejne zwycięstwo, bo zakontraktowany rywal w ogóle nie przystoi do jego poziomu - zauważa Demel, co dokładnie odpowiada temu, o czym wcześniej opowiedział nam trener.