"Dinamita" oświadczył, że został oszukany przez sędziów po raz szósty w karierze, a jego trener poszedł o krok dalej i stwierdził, że obóz Bradleya zdaje sobie sprawę z tego, że wygrana należała się Marquezowi."Zmierzyliśmy się z mistrzem świata i naprawdę znakomitym pięściarzem" - rozpoczął swą przemowę Beristain. "On ma niesamowite szczęście. Jest niepokonany, choć przegrał już dwa razy. Jego trener Joel Diaz to mój przyjaciel. Bardzo go cenię. Ma przed sobą wielką przyszłość, ale to my wygraliśmy i oni o tym wiedzą"."Wyszedłem do ringu po wygraną i odniosłem ją. Sędziowie widzieli coś innego. Szósty raz zostałem przez nich okradziony" - mówił po ostatnim gongu Marquez. Na konferencji prasowej 40-letni weteran powiedział jeszcze więcej. "Zwyciężyłem bardzo wyraźnie! Bradley ma ogromne szczęście. To jedyny niepokonany bokser z dwoma porażkami na koncie. W Las Vegas muszę nokautować rywali, bo inaczej nie wygram. Bardziej boję się sędziów niż przeciwników".