- Rob będzie musiał porozmawiać z trenerem, z którym ja będę chciał współpracować. Mogę zaprosić jednego z nich na pół roku, na przygotowania do drugiej walki z Usykiem. Wtedy zobaczymy, czy Rob będzie w stanie współpracować z jednym z nich. Powiedziałem mu "Chcę nadal pracować z tobą, ale również z kimś innym". Być może usłyszę od niego "To nie działa, rób swoje i wróć do mnie po pół roku". To poważna dyskusja, bo stawiam na szali swoją karierę, swoje życie. Na pewno muszę nauczyć się nowych rzeczy - tłumaczy były już dwukrotny mistrz świata wagi ciężkiej. - Koniec z tym j...m przegrywaniem, koniec z nauką szermierki na pięści i "sweet science". Usyk może zapoznać się tym razem z deskami, od razu pójdę na wojnę. Jestem wściekły i aż gotuje się we mnie nawet teraz, gdy o tym opowiadam. W głowie mam tylko jedno, ringową wojnę z Usykiem, morderstwo, chcę po prostu wyjść i mocno zranić tego gościa. Mam zamiar złamać jego ducha walki, aż sam będzie chciał się poddać - kontynuował Joshua, który odniósł się również do słów Tysona Fury'ego (31-0-1, 22 KO). Bo "Król Cyganów" zapowiedział, że może pokazać mu parę "myczków" na sali, jakie mogłyby pomóc mu w pokonaniu Aleksandra Usyka (19-0, 13 KO). - Fury będzie mile widziany w naszym gymie, może zawsze przyjść i dać mi kilka wskazówek. Możemy nawet posparować kilka rund - powiedział Joshua i dodał. - Fury spisał się naprawdę dobrze w walce z Wilderem. To była jego pierwsza obrona tytułu, co tylko pokazuje, jak trudno być mistrzem świata. Ale słowa uznania należą się również "Sugar" Hillowi w jego narożniku - stwierdził AJ. - Usyk miał ze 400 walk w boksie olimpijskim i naprawdę wielu chciało mu urwać głowę, tak więc próba dopasowania się do jego stylu było głupotą z mojej strony. Teraz w głowie mam tylko wojnę i chęć zranienia Usyka. O to przecież chodzi w boksie. Chcę go zabrać w miejsce, w którym nie będzie już chciał być - dodał Joshua.