Jednym z argumentów, jakich użył promujący Joshuę Eddie Hearn, są dotychczasowe zarobki w ringu "Brązowego Bombardiera" z Alabamy. Pogromca Artura Szpilki dotąd nie otrzymywał rekordowych gaż, wobec czego szef grupy Matchroom postanowił zaoferować ciemnoskóremu pięściarzowi 12,5 miliona dolarów. Kwota robi wrażenie, ale mogłaby być dużo bardziej imponująca, gdyby Wilder dodatkowo mógł zarobić swój procent z transmisji gali w systemie pay-per-view oraz mieć udział w sprzedaży biletów. - Propozycja nie podlega negocjacji, a jest pięciokrotnie większa od najwyższej dotąd gaży Wildera. Jeśli nie będzie zgody, to najpierw skupimy się na rywalach obowiązkowych - zawyrokował Hearn, który zaczyna odgrywać rolę promotora numer 1 w światowym boksie. Twarde warunki nie przelękły Wildera, a przede wszystkim jego promotora Lou DiBelli, który wyśmiał ofertę i nie ma zamiaru przyjmować warunków obozu rywala. Zwłaszcza, że Wilder jest obecnie największym zagrożeniem dla atlety z Watfordu, gdy tymczasem jego ostatni rywal Joseph Parker miał zarobić około 12 mln funtów. W tej sytuacji logiczne z punktu widzenia teamu Wildera wydaje się, że na drodze negocjacji chcą zapewnić sobie znacznie korzystniejsze warunki. Dla porównania, Joshua za starcie z Nowozelandczykiem zarobił ok. 18-20 mln funtów. Art