Ukrainiec przegrał przez nokaut w 11. rundzie, choć to Joshua jako pierwszy leżał na łopatkach, już w szóstej rundzie. - Joshua z walki na walkę jest coraz lepszy. Zmienia repertuar ciosów, uników. Zaczyna wchodzić dużą falą w boks zawodowy. Stawiałem na zwycięstwo Brytyjczyka, ale spodziewałem się, że Kliczko nie pozwoli mu boksować, będzie klinczował - powiedział w TVP Paweł Skrzecz, wicemistrz świata i Europy, wicemistrz olimpijski z Moskwy (1980). - Kliczko był wyżyłowany, świetnie przygotowany, widać, że chciał wygrać. On nadawał ton w walce. Fakt, że walka była prowadzona w tak wysokim tempie, to tylko i wyłącznie zasługa Kliczki. W czwartej rundzie Jushua zaczął słabnąć, wydawało się, że Kliczko wygra, w szóstej rundzie powalił rywala, ale niestety, młodość wygrała - żałował były polski bokser i trener. - Sercem byłem przy Kliczce. Znam go, boksował u mnie w Gwardii Warszawa. Gdy Joshua padł, to razem z Andrzejem Supronem skoczyliśmy w górę, ale pozbierał się i zadał później ten straszny prawy podbródkowy. Tylko Kliczko mógł po nim wstać - dodaje. Paweł Skrzecz czuł niedosyt, że ta wspaniała walka zakończyła się przed czasem. - Gdyby to ode mnie zależało, ja bym tę walkę jeszcze puścił w 11. rundzie. Zobaczyłbym jaki będzie efekt. Szkoda mi tego Kliczki, wielki mistrz, wielki bohater boksu, zasłużył na kolejną szansę - uzasadnił. MB