Czempion miał boksować w tym terminie z Hughie Furym (20-0, 10 KO), ale przed kilkoma dniami Anglik się wycofał z powodu kontuzji. Jego zastępca to pięściarz zajmujący czternaste miejsce w rankingu WBO. Co ciekawe, mierzący 202 cm wzrostu Cojanu był w ostatnich tygodniach głównym sparingpartnerem pomagającym Parkerowi przygotować się do starcia z Furym. Panowie przesparowali ze sobą 44 rundy podczas obozu w Las Vegas. Wcześniej Cojanu był sparingpartnerem kolegi z teamu Parkera - Polaka Izu Ugonoha przed walką z Dominikiem Breazeale'em. To pokazuje, że skazywany na pożarcie Rumun nie będzie miał przed mistrzem świata żadnych tajemnic, wbrew słowom czempiona. - Myślę, że nie poznałem jeszcze prawdziwego Razvana. Na sparingach miał naśladować mojego rywala. Teraz zastanawiam, jak on sam tak naprawdę boksuje - oświadczył obrońca tytułu, dodając, że Cojanu to rywal nawet bardziej wymagający niż Brytyjczyk. - Mówię tak dlatego, że Razvan jest silny, a poza tym wie, jak walczę, dobrze zna mój styl i technikę - wyjaśnił. Pretendent zapewnił, że istotnie zna słabe strony przeciwnika. Jak stwierdził, na sparingach dawał z siebie góra 70%. - W walce dam 100% - oznajmił. Zmiana oponenta oznacza, że Parker zarobi za pierwszą obronę pasa WBO dużo mniejsze pieniądze. Za starcie z Furym, mające być obowiązkową obroną tytułu, miał otrzymać 2,4 mln dolarów. Po zgłoszeniu przez Anglika kontuzji rozmiary całej gali zredukowano, przenosząc ją z hali mogącej pomieścić 12 tys. widzów do areny dla 3 tys. Ile dokładnie zarobi teraz Nowozelandczyk, nie ujawniono.