Walka od początku do końca miała podobny, mało widowiskowy przebieg. Olbrzymi pretendent, mierzący 202 cm i ważący ponad 124 kg, człapał do przodu, ale bardzo rzadko zadawał ciosy. Dużo częściej bił mistrz, choć jego uderzenia nie robiły na przeciwniku żadnego wrażenia. Część z nich Cojanu blokował, inne wprawdzie dochodziły do celu, ale Rumun kwitował je uśmiechem i rozkładaniem rąk, pokazując, że nic się nie stało. Próbował w ten sposób sfrustrować Parkera, lecz ten nie dał się wyprowadzić z równowagi. Trzymał się planu taktycznego i aż do ostatnich sekund walki nie decydował się na ryzykowne ataki, w których mógłby się nadziać na kontrę pretendenta. Pojedynek przypominał bardziej sparing zadaniowy niż starcie o mistrzostwo świata królewskiej kategorii wagowej. Parker nie zaimponował, ale wygrywał kolejne rundy, w tym czwartą dwoma punktami po tym, jak sędzia ringowy odjął Cojanu punkt za faule. Po dwunastu sędziowie punktowali 119-108 i dwukrotnie 117-110 dla Nowozelandczyka. Przed walką obóz Parkera zapowiadał, że to ostatni występ 25-latka w Nowej Zelandii. Dzisiejszy pojedynek potwierdził, że istotnie najwyższa pora opuszczać domowe podwórko i podjąć większe wyzwania. Jednym z możliwych kierunków dla Parkera jest Wielka Brytania, gdzie z pewnością znajdzie ciekawszych rywali. Na swoją szansę czekają m.in. Dillian Whyte, Tony Bellew i Hughie Fury, obowiązkowy pretendent WBO, który miał dzisiaj boksować z Parkerem, ale uniemożliwiła mu to kontuzja. Na Wyspach w grę wchodzi też oczywiście pojedynek unifikacyjny z Anthonym Joshuą, choć porównując ubiegłotygodniowy występ AJ-a i dzisiejszy Parkera, można mniemać, że dla Nowozelandczyka to zdecydowanie zbyt głębokie wody.