Stawką pojedynku Jonaka ma być mistrzostwo Europy. Podczas wtorkowej konferencji prasowej w Katowicach nie podano jednak, kto będzie jego rywalem. Z kolei Zegan czeka na rewanż z 43-letnim Uzbekiem Arturem Grigorianem, z którym siedem lat temu przegrał w Essen walkę o tytuł mistrza świata wagi lekkiej organizacji WBO. Po tamtym pojedynku Polak otwarcie mówił, że czuł się oszukany przez sędziów. - To będzie najważniejsza walka w mojej karierze, bo tytuł pozwoli mi w przyszłości awansować w rankingu do tak wysokiej pozycji, aby boksować o mistrzostwo świata. Boks zawodowy polega na tym, by budować swoją pozycję w rankingach i osiągnąć odpowiedni status, aby przystąpić do walki o te największe trofea. Bardzo chciałbym walczyć o mistrzowski pas tych najbardziej prestiżowych federacji - WBA i WBC. Liczę na doping publiczności ze Śląska, która mnie bardzo gorąco zawsze przyjmuje - powiedział Jonak. Jesienią minionego roku zmienił grupę promotorską, przechodząc z Bullit KnockOut Promotions Andrzeja Wasilewskiego i Piotra Wernera do Andrzeja Grajewskiego. Nie było to "aksamitne" rozstanie. Na wniosek szefów grupy Bullit polska licencja zawodnika została zawieszona i musiał korzystać z niemieckiej. - W tym galimatiasie chodziło o moje miejsce w federacjach i rankingach, musiałem boksować na licencji niemieckiej. To jest zakończone. A że sprawa trafiła do sądu - to już rola moich prawników i promotora. Ja chcę się zająć treningami, a nie zaprzątać tym głowy. Mój kontrakt został wypowiedziany zgodnie z prawem - wyjaśnił Jonak. Maciej Zegan podkreślił: - Andrzej Grajewski mnie "odkurzył", bo wielu kibiców nie wierzyło, że jeszcze potrafię boksować. Dostałem szansę, cieszę się z możliwości rewanżu. Myślę, że damy z Grirorianem wspaniałe show, a potem... niech kończy karierę. Piotr Werner, zapytany przez Grajewskiego, czy przyjmie zaproszenie na galę, odpowiedział, że kupi sobie bilet. - Miałem propozycję walki z Wasilewskim, ale gaża była za mała - żartował z kolei Grajewski. W Spodku mają też wystąpić: Mariusz Wach, Wojciech Bartnik, Aleksy Kuziemski i Mariusz Cendrowski.