Julia Szeremeta wygrała jednogłośnie na punkty z Ashleyann Lozadą i jest już w półfinale kategorii do 57 kg. To oznacza co najmniej brązowy medal, ponieważ w boksie nie odbywają się walki o trzecie miejsce. W starciu o finał Polka zmierzy się za trzy dni z Filipinką Nesthy Petecio. - Wiem, że już mam medal, ale jeszcze się nie zatrzymuję. Powiedziałam, że przywiozę medal. Teraz walczę o złoty krążek i na pewno się nie zatrzymam. Ta historia już jest piękna, ale będzie jeszcze piękniejsza - powiedziała 20-letnia pięściarka w rozmowie z Eurosportem tuż po opuszczeniu ringu. Piękny sen Polki trwa. Już ma medal, a może być jeszcze lepiej Pierwszy olimpijski medal dla polskiego boksu od 32 lat. Szeremeta walczy o złoto Szeremeta dominowała we wszystkich trzech rundach. Ostatecznie pokonała Portorykankę 5:0 (30:27, 30:27, 30:27, 30:27, 29:28). Ogłoszenie werdyktu było tylko formalnością. Dla polskiego boksu to pierwszy olimpijski medal od 32 lat. W 1992 roku brązowy krążek w Barcelonie wywalczył Wojciech Bartnik. - Na ring wychodzę bez stresu, bo to jest to, co lubię. Nie ma się czym stresować. Czy mam naprzeciwko mistrzynię, czy kogoś słabszego - jestem taka sama. Wchodzę między liny i to jest mój świat. Odcinam się. Jestem tu też dla kibiców, świetnie się bawię, kiedy jest taka atmosfera - oznajmiła Szeremeta. Teraz przed nią dwa dni odpoczynku, potem walka o olimpijski finał. Środa, godz. 21:46. Tego nie można przegapić. - Mój styl walki jest bardzo niewygodny. Mam charyzmę, przeciwniczki nie wiedzą, skąd padnie cios. Nikt nie znalazł do tej pory na mnie sposobu i jeszcze jakiś czas nie znajdzie! - zapewniła polska półfinalistka. Szansę na medal zaprzepaściła Elżbieta Wójcik. O jej ćwierćfinałowym boju piszemy TUTAJ.