Sobotnia gala "Ring of Fire" w Rijadzie była zapowiadana jako największe wydarzenie bokserskie ostatnich lat. Do walki o pasy mistrza WBC, IBF, IBO, WBA, WBO w kategorii ciężkiej przystąpili Tyson Fury, czyli znany jako "Król Cyganów" charyzmatyczny bokser, który mógł poszczycić się imponującym rekordem wynoszącym 34 zwycięstwa, jeden remis i zero porażek oraz Ołeksandr Usyk - złoty medalista olimpijski i były niekwestionowany mistrz wagi cruiser. Pojedynek okazał się świetnym starciem, po którym jednak Fury stracił miano niepokonanego. I chociaż po ostatnim gongu nie było pewne, do kogo trafią wszystkie cztery pasy, to jednak niejednogłośną decyzją sędziów zwycięzcą ogłoszono Ołeksandra Usyka. Będzie wielki rewanż. Padła konkretna data O tym, że do rewanżu dojdzie, pisano już właściwie przed walką. Jednak po porażce obóz Fury'ego nie chciał wprost ogłosić, że pięściarze spotkają się jeszcze raz. Sam "Król Cyganów", wyraźnie porozbijany, przyznawał, że nie wie, co dalej. "Moją pracą jest zbieranie po głowie", próbował żartować, ale widać było, że ta walka kosztowała go bardzo dużo. Zupełnie inaczej wyglądał to u Usyka, który już kilka godzin po walce oglądał pojedynek swojego reprezentacyjnego kolegi Denysa Berinczyka, jednego z najlepszych zawodników kategorii lekkiej na świecie. 36-latek niejednogłośną decyzją sędziów pokonał Emanuela Navarretego, zdobywając mistrzostwo świata WBO w wadze lekkiej. I już po pojedynku z obozu Usyka popłynęły słowa potwierdzenia, że oni jak najbardziej chcą rewanżu. To była kwestia honorowa. Teraz również z drugiego obozu padły potwierdzenia o rewanżu. W rozmowie z portalem talkSPORT Frank Warren, menedżer Tysona Fury'ego, zdradził, że do rewanżu ma dojść 12 lub 13 października. Znów w wykładającej olbrzymie pieniądze na boks Arabii Saudyjskiej. Inna stawka walki Usyka z Furym Nie zmieni się więc ani termin rewanżu, ani jego miejsce. Inna będzie za to stawka pojedynku, bowiem nie będziemy świadkami walki o wszystkie pasy w wadze ciężkiej. Do rewanżu z "Królem Cyganów" Usyk przystąpi bowiem uboższy o pas IBF. Z puli drugiej walki wypadnie trofeum federacji IBF, a tak naprawdę Usyk na dobrą sprawę niedługo zdąży się nim nacieszyć. W myśl regulacji lada moment będzie musiał zwakować ten tytuł, ponieważ nie wywiąże się z obowiązku i w kolejnej walce nie stoczy obowiązkowej obrony z Filipem Hrgoviciem (17-0, 14 KO). Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli tylko Fury podejdzie poważnie do przygotowań i nic przed walką się nie "wysypie", czeka nas kolejna bokserska uczta.