W konfrontacji dwóch pięściarzy z Teksasu lepszy okazał się ten bardziej znany. Hatley już w trzeciej rundzie był liczony, ale wtedy jeszcze zdołał opanować kryzys. To, co najgorsze, przyszło dopiero w szóstym starciu. Charlo tu po gongu trafił akcją lewy-prawy. Natychmiast doskoczył do zranionej ofiary, bijąc z całych sił gdzie i jak popadnie. Krótką nawałnicę skończył prawy sierp na szczękę, po którym pretendent ciężko padł na matę twarzą do przodu. Sędzia Harvey Dock nawet nie zaczynał liczenia i od razu ogłosił nokaut.