Próżno szukać innej zawodniczki, która w Paryżu wzbudzałaby tak skrajne emocje, co Imane Khelif. Niemal od początku igrzysk olimpijskich na pięściarkę z Algierii spadały kolejne ciosy. Kibice, eksperci, a nawet inni sportowcy poddawali pod wątpliwość jej płeć, przypinali łatkę "transseksualisty" i oponowali wobec jej udziału w imprezie. Nawet fala hejtu nie zatrzymała Imane Khelif. Algierka w Paryżu spełnia marzenia Po wygranej w ćwierćfinale z Węgierką Lucą Anną Hamori w Algierce coś pękło. Na ringu wybuchła płaczem, a w rozmowie z mediami opowiedziała, jak mocno odbija się na niej hejt, którego stała się obiektem w stolicy Francji. Pomimo panoszących się plotek, tamtejszy związek jasno podkreślił, że Imane Khelif jest kobietą i nie ma żadnych podstaw do tego, by zabraniać jej dalszych startów. Wrze przed walką Khelif o złoto. Były mistrz reaguje. Na godziny przed hitem W końcu na jaw wyszły nowe fakty. Nietypowa aparycja i wyjątkowa siła reprezentantki Algierii prawdopodobnie są pokłosiem posiadania w organizmie chromosomów XY, czyli pary obecnej u olbrzymiej większości mężczyzn. MKOl nie widział jednak przeszkód w jej występach w Paryżu, a ta szła jak burza. Rywalki nie były na dobrą sprawę nawet w stanie nawiązać rywalizacji z diabelnie silną i ruchliwą Algierką. Po walce półfinałowej z Suwannapheng Khelif, w rozmowie z mediami Khelif podkreśliła, że nic innego, aniżeli finał olimpijski nie zaprząta teraz jej uwagi. - Jestem jak wszyscy inni zawodnicy, przyjechałam tu spełniać marzenia. Skupiam się na rywalizacji i inne rzeczy nie są istotne. Najważniejsze jest, że jestem już w finale. Jestem z tego niesamowicie dumna - zdradziła zawodniczka. Nie mogło być inaczej. Jednostronny finał, Imane Khelif złotą medalistką olimpijską Na papierze szanse Yang Liu na triumf w finale z Imane Khelif wyglądały na iluzoryczne. Początek należał jednak do niej. Algierka wyglądała na lekko zestresowaną, podczas gdy Chinka bez kompleksów przystępowała do kolejnych ataków i trafiała. Pierwsza runda była wyrównana, ale sędziowie mimo wszystko jednogłośnie wskazali na Iman Khelif. Kapitalne zachowanie Kaczmarek. Ekspert zachwycony, dzięki temu zdobyła medal Przewaga zarysowywała się wraz z upływem czasu coraz mocniej. Khelif atakowała śmielej, a Yang Liu zaczynała odstawać od rywalki motorycznie. Chinka próbowała atakawać z dystansu, ale mijała się z celem. A w półdystansie Algierka była zabójczo groźna. Po 2. rundzie było już 20:18 i stało się jasne, że Imane Khelif tego pojedynku nie przegra. Trzecia runda była już tylko formalnością. Khelif nie zmieniała taktyki, a Yang Liu bała się zaryzykować. Werdykt nie mógł być inny - Algierka triumfowała, a chwilę po ogłoszeniu werdyktu w jej oczach pojawiły się łzy. Błyskawicznie je otarła i kolejny raz w Paryżu odtańczyła w ringu "taniec zwycięstwa", ciesząc się razem z kibicami na trybunach. Khelif wygrała jednogłośną decyzją sędziów - 30:28. Tym samym sięgnęła po pierwszy w karierze złoty medal igrzysk olimpijskich. 25-latka kompletnie zdominowała rywalizację w kategorii do 66 kg.