Dotąd, nawet jeśli Trout przegrywał, to z wielkimi zawodnikami i na punkty. Tym razem też zaczął dobrze. Wdawał się z młodszym, większym i silniejszym rywalem w odważne wymiany. Był w nich nawet momentami lepszy, jednak ewidentnie ciosy 27-letniego czempiona International Boxing Federation robiły większe wrażenie na sędziach, komentatorach oraz kibicach. Po pięciu rundach nieznaczną przewagę zyskał challenger, lecz w szóstej Hurd zranił go po raz pierwszy. W siódmym i ósmym starciu trwała nawałnica nowej gwiazdy ringów zawodowych. 32-letni Trout opanował nieco sytuację w dziewiątej odsłonie, ale z drugiej strony na tym etapie jego prawe oko było już praktycznie całkowicie zamknięte z powodu opuchlizny. W dziesiątej rundzie Hurd włączył wyższy bieg i jeszcze bardziej podkręcił tempo. Dwukrotnie trafił mocnym, bezpośrednim prawym. Dwadzieścia sekund przed przerwą zmienił pozycję na mańkuta, czym zaskoczył przeciwnika. Huknął mocnym lewym, poprawił krótkim prawym sierpem i Trouta przed liczeniem uratował gong. W narożniku dawny czempion wykazywał jeszcze teoretycznie ochotę do kontynuowania potyczki, jednak jego trener poprosił o zatrzymanie nierównej już walki. Na tym etapie wszyscy sędziowie mieli na swoich kartach przewagę Hurda - 96:94, 97:93 i 96:94.