Pogromca Polaków - Mariusza Wacha (TKO 9) i Tomasza Adamka (KO 2), podpisał kontrakt na walkę 1 czerwca 2019 z Anthonym Joshuą o pasy IBF/WBA/WBO wagi ciężkiej. Miał za ten występ dostać około sześć milionów dolarów (gaża 4 875 000 plus wpływy z PPV). Zamiast szansy i wielkiej wypłaty okrył się hańbą. Najpierw endurobol, potem hormon wzrostu, a na koniec EPO. Trzy zakazane środki w jego organizmie i... zaledwie półroczna dyskwalifikacja. Amerykanina zastąpił wtedy Andy Ruiz junior i sensacyjnie pokonał Joshuę przed czasem. Pół roku później przegrał rewanż na punkty, ale zarobił fortunę. A Miller? Po raz ostatni walczył półtora roku temu. Jak jednak zapewnia, wpadł wtedy nie do końca ze swojej winy. - Borykałem się długo z kontuzją łokcia, a chciałem być przygotowany na sto procent do najważniejszej walki w karierze. Zanim więc podpisałem kontrakt na Joshuę, wcześniej zrobiłem zastrzyk z komórek macierzystych, które mają właściwości lecznicze. I to właśnie przez ten zastrzyk wyszedł mi później pozytywny wynik - przekonuje "Big Baby". 32-letni Miller w połowie stycznia związał się kontraktem promotorskim z grupą Top Rank. W kuluarach spekulowano o jego potyczce z Carlosem Takamem (37-5-1, 28 KO), ale póki co trzeba było odłożyć wszystkie te plany.