Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść... Niestety wielu wielkich mistrzów ma z tym problem. Na pewno za długo aktywny pozostawał pięściarz James Toney (76-10-3, 46 KO), który przegrał dwa ostatnie starcia z zawodnikami, którzy niegdyś nie mieli prawa aspirować nawet do roli jego sparingpartnera. Wspaniały "Lights Out" nareszcie to zrozumiał i w sobotę stoczy pożegnalny bój.
Na ringu w Eastern Michigan Convocation Center w Ypsilanti, w swoim ukochanym stanie Michigan, były mistrz świata wagi średniej, super średniej, junior ciężkiej, a przez moment nawet ciężkiej (tytuł odebrany po wpadce dopingowej - przyp. red.), spotka się z Mikiem Sheppardem.
41-letni Sheppard to pięściarz co najwyżej przeciętny. Amerykanin legitymuje się niemal równym bilansem walk wygranych i przegranych, który wynosi 24 do 20. Jeden z przegranych pojedynków dopisał do swojego konta za sprawą Andrzeja Wawrzyka, który wpadł na dopingu przed niedoszłym starcem o tytuł mistrza świata z Deontayem Wilderem. Wawrzyk pokonał pochodzącego z Wirginii Zachodniej pięściarza przez techniczny nokaut we wrześniu 2015 roku.
Zwycięzca pojedynku Toney - Sheppard zdobędzie wakujący pas mało prestiżowej federacji WBF (World Boxing Foundation) królewskiej kategorii wagowej.