Latem, najprawdopodobniej w lipcu, popularnego "Wojownika" czeka starcie ze swoim byłym rywalem - Janem Zaveckiem, obecnym czempionem International Boxing Federation. Rafał, Jak przebiegły przygotowania do sobotniej walki? Rafał Jackiewicz: - Wszystko poszło zgodnie z planem, w piątek stoczyłem ostatni sparing. Teraz odpoczywam, łapię już tyko świeżość i szybkość. 20 marca to nie tylko data twojej walki ale i ostatni dzień zakładu z kolegami z grupy o wagę. Wszystko wskazuje na to, że wygrasz - przez ponad rok nie przekroczyłeś 72 kg. Szykujesz jakiś kolejny zakład dla podtrzymania wagi, czy sam już się będziesz pilnował? - Jestem honorowym człowiekiem. Jeśli przegrywam, zawsze mam ochotę się zrewanżować i tak samo dam możliwość zrewanżowania się chłopakom, tym razem możemy się założyć o 71 nie 72 kilo. Jednak bez względu na to, czy się zgodzą czy nie, będę sam starał się pilnować wagi, żeby za bardzo nie przytyć. 73 kilo to maksymalna waga, którą mogę mieć. Jeśli przytyję do 75, rewanż z Zaveckiem będzie dla mnie wielkim problemem. Twoje ostatni cztery walki były pojedynkami o dużą stawkę. Teraz teoretycznie walczysz "o pietruszkę". Nie zabraknie motywacji? - Na pewno nie, bo ta walka to dla mnie to samo co pojedynek o mistrzostwo świata. Jeśli przegram, to nici z mojej walki o pas z Zaveckiem. Ten pojedynek jest mi bardzo potrzebny, bo gdybym do niego nie wyszedł, siedziałbym kilka miesięcy w domu, tylko trenując, a ja tak nie umiem - już jestem na to za stary. To jest taka walka "na przetarcie", na podtrzymanie formy i wagi i cieszę się, że do niej dojdzie... Zamierzasz w sobotę sprawdzić już w ringu techniczne i taktyczne warianty na Zavecka? - Tak, już przed tą walką pracowaliśmy pod Zavecka. Na pewno będę ćwiczył pewne elementy walki. Poza tym ostatnie cztery pojedynki były dla mnie bardzo stresujące i teraz liczę na to, że będzie troszeczkę luźniej - zarówno psychicznie i fizycznie - taka chwila małego luzu przed walką o tytuł z Zaveckiem, do której dojdzie prawdopodobnie na początku lipca. Po waszej pierwszej walce Zaveck głośno domagał się rewanżu. Teraz gdy jesteś pretendentem do jego tytułu, on wybiera sobie rywala z piętnastego miejsca w rankingu. Jesteś zawiedziony postawą Słoweńca? - Ja jestem człowiekiem który może dużo gada, ale równocześnie dużo robię. Gdybym krzyczał tak jak Zaveck "rewanż, rewanż!", to bez względu na wszystko dążyłbym do tego rewanżu. Z drugiej strony, trzeba przyznać, ze Zaveck zrobił to, co chyba zrobiłby każdy pięściarz na jego miejscu - wybrał sobie lżejszą obronę, żeby dłużej przetrzymać tytuł. Prawdą jest natomiast, że żądał rewanżu, a teraz mu się do tego rewanżu nie śpieszy. Ale jak mówi przysłowie: "co się odwlecze?" Twoja walka mistrzowska z Zaveckiem najprawdopodobniej odbędzie się na Słowenii? - Raczej tak, ale jestem na to przygotowany. Teraz dużo pieniędzy poszło na organizację walki Krzyśka W. [śmiech], Krzysiek "zabrał" mi możliwość walki w Polsce, także walka na Słowenii jest już raczej pewna, ale nie ma to dla mnie wielkiego znaczenia. Pojadę tam i jeśli wygram, będzie to dla mnie większy powód do dumy. Będzie czas na odpoczynek po gali w Strzelcach Opolskich czy z marszu szykujesz się na Zavecka? - O północy 20 marca kończy się mój zakład "o wagę", więc będzie oczywiście impreza - tort, ciasteczka, frytki z majonezem? W niedzielę już jestem umówiony z chłopakami, może napijemy się troszeczkę wódeczki, odpocznę, pojem, tydzień przerwy i wracam do roboty. Rozmawiał: Piotr Momot, ringpolska.pl