Znany ze swojej słabości do słodyczy, ale zmagający się z nadwagą przed zbliżającym się mistrzowskim pojedynkiem z Janem Zaveckiem "Wojownik", nie dał się jednak skusić na łakocie i szybko pomaszerował się zważyć, zapowiadając: "Czuję, że dziś będzie przełom". Po chwili wrócił, oznajmiając z radością: "A nie mówiłem? 73,6 kg!" - Tak dobrze nie było już dawno. Przez długi czas stałem na 75 kilogramach... Nawet się cieszę, że ostatecznie z Zaveckiem będę boksował 4 września, a nie 21 sierpnia, bo będę miał dodatkowe dwa tygodnie na zrobienie wagi - tłumaczył potem pięściarz, wciąż jednak sporo cięższy od wynoszącego 66,7 kg limitu kategorii półśredniej - Niestety z wiekiem wagę zbija mi się coraz trudniej, ale pomału, po parę deko dziennie, będę się zbliżał do celu. Stawką wrześniowej konfrontacji Jackiewicza z Zaveckiem będzie należący do Słoweńca tytuł mistrza świata federacji IBF. Polak przekonany jest o tym, że zwycięży i ze spokojem przyjmuje komentarze swojego rywala, twierdzącego, że jest gotowy na każdy wariant walki, jaki zaproponować mu może w ringu challenger z Mińska Mazowieckiego. - Słyszałem, że Zaveck powiedział ostatnio, że nie jestem go w stanie niczym zaskoczyć. Mam jednak dla niego pewną niespodziankę i myślę, że się zdziwi. W pierwszej walce z Janem ze względu na problemy z wagą nie mogłem pokazać wszystkich swoich atutów, tym razem będzie inaczej - mówi Jackiewicz, mający już w swoim dorobku pas czempiona Europy.