Juszczenko zastąpił Karola Chabrosa, który w czerwcu zrezygnował z prowadzenia polskich bokserów. Od pięciu miesięcy jest trenerem w kieleckim klubie RUSHH. Wcześniej był asystentem trenera kadry ukraińskich bokserów i szkoleniowcem kobiecej reprezentacji Azerbejdżanu. Boks uprawiają także jego dwie córki - Jana i Anna. Pierwsza z nich była już wicemistrzynią świata, a na ostatniej olimpiadzie w Rio de Janeiro startując w barwach Azerbejdżanu dotarła do ćwierćfinału kategorii do 60 kg. Juszczenko w rozmowie z PAP zdradził, że nad propozycją poprowadzenia polskiej kadry nie zastanawiał się nawet chwili. "Jestem fanatykiem boksu, to całe moje życie. Poświęcam tej dyscyplinie sportu każdą wolną chwilę" - nie ukrywał szkoleniowiec, który zdaje sobie sprawę, że praca z polskimi bokserami to wyróżnienie, ale i ogromna odpowiedzialność. "Tym bardziej, że pięściarstwo w Polsce nie jest tak popularne jak dawniej. Kiedyś polscy zawodnicy należeli do najlepszych na świecie, zdobywali medale na mistrzostwach świata, Europy i igrzyskach olimpijskich. Ale ja pracy, ani takich wyzwań, się nie boję. Mam opracowany plan pracy z reprezentacją Polski i wierzę, że wprowadzony w życie przyniesie efekty" - zapewnił Juszczenko, który zamierza ściśle współpracować z trenerami klubowymi. "To absolutna podstawa. Będę chciał, aby trenerzy na co dzień opiekującymi się zawodnikami, byli na zgrupowaniach reprezentacji. To będzie świetna okazja do wymiany doświadczeń i poglądów. Samemu niewiele się osiągnie, a wiele więcej można zrobić działając razem. Będę chciał sprawdzić w każdej wadze przynajmniej kilku zawodników. Przed nikim nie zamykam swoich drzwi, każdy dostanie swoją szansę" - obiecał ukraiński trener, który ogromną wagę przywiązuje do szkolenia młodzieży. Juszczenko za swoją pracę z kieleckimi bokserami zbiera same pochwały. Uważa, że tak prężnie działających klubów jak RUSHH jest w naszym kraju zdecydowanie za mało i coraz mniej młodych ludzi garnie się do boksu. "Dla dzieci liczy się dzisiaj przede wszystkim komputer. Dużą rolę odgrywają też rodzice, dla których boks to po prostu bicie po głowie. Do tego dochodzą jeszcze trenerzy, którzy nieumiejętnymi treningami zniechęcają młodzież do tej dyscypliny sportu" - zauważył Juszczenko. "Młodych adeptów pięściarstwa chcą od razu nauczyć walki. To ogromny błąd. Dziecko musi najpierw osiągnąć ogólną sprawność fizyczną. Niech gra w piłkę nożną, siatkówkę czy w koszykówkę i równocześnie uprawia boks. Później tego młodego człowieka trzeba nauczyć sztuki poruszania się i uników przed ciosami. To ma być dla niego zabawa i przyjemność. Dopiero później możemy myśleć o cyklicznym wprowadzaniu kolejnych tajników boksu" - podkreślił szkoleniowiec, który wierzy, że jego praca z reprezentacją Polski zakończy się sukcesem. Postawił też przed sobą i swoimi podopiecznymi konkretny cel. "26 lat minęło od ostatniego polskiego medalu na olimpiadzie (brąz Wojciecha Bartnika w 1992 roku - PAP). To moje wielkie marzenie, aby Polak znowu stanął na olimpijskim podium. Wierzę, że uda nam się tego dokonać" - powiedział. Juszczenko w piątek rozpoczyna z polską kadrą zgrupowanie w Cetniewie przed międzynarodowym turniejem we Lwowie, gdzie w dniach od 3 do 9 września wystąpią reprezentacje Polski, Kuby, Kazachstanu i Ukrainy.