Heaven to bokser bardzo przeciętny, ale przynajmniej dysponował dobrymi warunkami fizycznymi i próbował co jakiś czas nacierać, atakując chaotycznymi seriami ciosów sierpowych. 28-letni Dyczko z łatwością odskakiwał i unikał tych uderzeń lub je przepuszczał. Kontrolował walkę lewym prostym, do którego dołożył prawą rękę i już pod koniec pierwszej rundy rywal ledwo trzymał się na nogach. W drugim starciu nastąpił koniec i olbrzymi Kazach może już myśleć o kolejnej walce. Miejmy nadzieję, że poprzeczka pójdzie w końcu w górę, bo potencjał Dyczki jest wyjątkowy. Trener Kazacha, Derik Santos-Rosario chwali swojego podopiecznego za coraz lepsze rozumienie zawodowego boksu. Twierdzi, że Dyczko przyzwyczaił się już do wolniejszego tempa i zaczął zdawać sobie sprawę, że musi być przede wszystkim bardzo odpowiedzialny w obronie, a także odpowiednio konserwować energię. Te umiejętności przydadzą mu się szczególnie, gdy stanie do walki z zawodnikami szerokiej czołówki.