Imane Khelif bez dwóch zdań należała do jednych z najbardziej kontrowersyjnych postaci niedawnych letnich igrzysk olimpijskich w Paryżu. 25-letnia algierska bokserka - podobnie zresztą jak rywalka Julii Szeremety Lin Yu-ting - była wprost oskarżana o to, że... jest mężczyzną. Sportsmenka z północnej Afryki, w atmosferze zażartych dyskusji skupionych wokół jej osoby, koniec końców sięgnęła po złoty medal w kategorii do 66 kg, pokonując kolejno Włoszkę Carini, Węgierkę Hamori, Tajkę Suwannapheng i Chinkę Yang - i ostatnio znów zrobiło się o niej głośno. Julia Szeremeta tylko czekała na takie wieści. A jednak, padł kluczowy komunikat Imane Khelif pozbawiona olimpijskiego złota i zdyskwalifikowana? Fake news rozszedł się lotem błyskawicy Wszystko przez to, że po sieci zaczęły krążyć doniesienia o rzekomej dyskwalifikacji Khelif i odebraniu jej medalu po tym, jak ta miała nie przejść testu płci Światowej Organizacji Boksu (WBO). To już na pierwszy rzut oka brzmiało nierealnie z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że medale igrzysk przyznaje i ewentualnie odbiera, jeśli zajdą ku temu konkretne okoliczności, Międzynarodowy Komitet Olimpijski, a nie WBO. Po drugie dlatego, że World Boxing Organization... zajmuje się zawodami profesjonalistów, a nie pięściarstwem amatorskim, które uprawia Khelif. Złoty medal na szyi Julii Szeremety. Spektakularne sceny w Warszawie. Waldemar Kulej czynił honory WBO i MKOl z komentarzem ws. Khelif. Wszystko już jasne "WBO informuje, że nie testowała, ani nie zdyskwalifikowała bokserki Imane Khelif" - czytamy w oficjalnym oświadczeniu, które zdecydowało się wydać stowarzyszenie. Zaprzeczono w tym przypadku również we wspomnianej kwestii lauru zdobytego na IO. "Pracowała bardzo ciężko, by zdobyć ten medal" - podkreślił radca prawny organizacji Gustavo Olivieri. "W tych twierdzeniach nie ma absolutnie nic prawdziwego" - oświadczył przy tym rzecznik MKOl Mark D. Adams, który został wypytany o całe zamieszanie przez Agencję Reutera. Sprawę należy więc uznać za jak najbardziej zakończoną.