Media na całym świecie coraz mocniej rozpisują się na temat algierskiej pięściarki, Imane Khelif. W ubiegłym roku zawodniczka wzbudziła sensację, kiedy niespodziewanie zdyskwalifikowano ją z mistrzostw świata z powodu zbyt wysokiego poziomu testosteronu. Mimo kontrowersji związanych z płcią bokserki, kilka miesięcy później została ona jednak dopuszczona do rywalizacji na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Burza wokół algierskiej pięściarki. Jej ojciec przerywa milczenie. "Wychowałem ją na odważną kobietę" Imane Khelif wywołała poruszenie na całym świecie. Legenda apelowała do MKOl-u o dyskwalifikację Algierki, Thomas Bach stanął po jej stronie Po tym, jak w ćwierćfinale Włoszka Angela Carini wycofała się z walki z Khelif po zaledwie 46 sekundach pojedynku, tłumacząc się obawą o swoje zdrowie, na nowo rozpętała się dyskusja na temat płci algierskiej gwiazdy. O komentarz pokusił się nawet mistrz olimpijski z 1992 roku, Oscar De La Hoya, który zaapelował do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego z prośbą o interwencję i usunięcie 29-latki z imprezy w Paryżu. "To się musi skończyć, zanim ktoś zostanie poważnie kontuzjowany" - przekazał Amerykanin za pośrednictwem mediów społecznościowych. Na reakcję MKOl-u pięściarz nie musiał długo czekać. Nie była to jednak reakcja, jakiej się spodziewał. Thomas Bach podkreślił bowiem, że Imane Khelif została dopuszczona do rywalizacji na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, ponieważ jest biologiczną kobietą i ma do tego pełne prawo. "Prosiłbym wszystkich, aby szanowali te kobiety, szanowali je jako kobiety i jako istoty ludzkie" - podkreślił niemiecki działacz podczas sobotniej konferencji prasowej, nawiązując do sytuacji Imane Khelif oraz innej podejrzewanej o bycie biologicznym mężczyzną zawodniczki, Lin Yu-ting. Kontrowersyjna pięściarka nie wytrzymała. Co za deklaracja po awansie do półfinału igrzysk olimpijskich Imane Khelif z początku zdawała się nie przejmować poruszeniem wokół jej osoby, po ćwierćfinałowym pojedynku z Węgierką Anną Lucą Hamori jednak nie wytrzymała i... zalała się łzami. Po zapewnieniu sobie co najmniej brązowego medalu zawodniczka postanowiła przerwać milczenie i odpowiedziała na zaczepki hejterów w związku z wątpliwościami dotyczącymi jej płci. "Jestem kobietą. To kwestia godności i honoru każdej kobiety. Cały naród arabski zna mnie od lat. Przez lata boksowałam w zawodach międzynarodowych federacji. Oni (IBA - dop. red.) byli wobec mnie niesprawiedliwi, ale Bóg mi pomógł. Chcę powiedzieć całemu światu, że jestem kobietą i pozostanę kobietą. Dedykuję ten medal światu i wszystkim Arabom i mówię wam: niech żyje Algieria" - przekazała w wywiadzie dla stacji Bein Sport. O awans do finału algierska bokserka powalczy we wtorek 6 sierpnia. Jej rywalką będzie reprezentantka Tajlandii, Janjaem Suwannapheng.