Zarzuty pod adresem Imane Khelif, która jest jedną z zawodniczek wzbudzających zdecydowanie największe kontrowersje podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, okazały się niebezpodstawne. Algierka na skutek choroby posiada w męskie chromosomy, a zarzucono jej także podwyższony poziom testosteronu. W obecnej sytuacji trudno było mówić o walce na równych prawach z innymi pięściarkami do 66 kg. Boleśnie przekonała się o tym Włoszka Angela Carini. Po jednym z ciosów zwyczajnie zrezygnowała z dalszej walki. Kontrowersyjna Algierka pokonuje kolejne rywalki. Finał jest jej We wtorek Khelif wywalczyła awans do finału, pokonując Janjaem Suwannapheng. Różnica klas pomiędzy zawodniczkami kolejny raz była mocno zauważalna. Od samego początku starcia Khelif przejęła inicjatywę i wykorzystała większy zasięg ramion. Choć nie oglądaliśmy w jej wykonaniu nazbyt efektownych akcji, wszyscy sędziowie byli pewni, że wygrała pierwszą rundę. Podobnie z resztą punktowali w kolejnych. Algierka wygrała i jest już o krok od olimpijskiego złota. Emocje po walce były ogromne i udzieliły się także innym, o czym najlepiej świadczą sceny z konferencji prasowej po półfinale. Przerwała ją koleżanka z kadry, Roumaysa Boualam, która stanęła w obronie 29-latki. - Każda tak przedstawiona osoba czułaby się zła i sfrustrowana. Imane jest naprawdę silna. Ona boksuje i reaguje na ataki. To moja przyjaciółka, a ja też jestem sportowcem. Jestem w drużynie narodowej i boksowałam tutaj na olimpiadzie. Chcę wspierać moją koleżankę. Chcę powiedzieć prawdę - zwróciła się do dziennikarzy. Khelif deklaruje przed walką o złoto. "Nic innego się nie liczy" W szampańskim nastroju była za to Imane Khelif. Jeszcze przed oficjalnym werdyktem na ringu oddtańczyła taniec zwycięstwa, prezentując kibicom przygotowaną na okazję zwycięstwa "choreografię". W rozmowie ze stacją "BeIN Sports" podkreśliła, że obecnie głowę zaprząta jej jedynie walka o złoto olimpijskie. Polka odpadła z igrzysk po wielkich kontrowersjach. Wróciła do kraju i zdarzyło się to - Skupiam się na rywalizacji i inne rzeczy nie są istotne. Najważniejsze jest, że jestem już w finale. Jestem z tego niesamowicie dumna. Dałam z siebie wszystko. Pracowaliśmy na to jako zespół latami i teraz sen stał się rzeczywistością. Mam nadzieję, że odpowiednio się skupię i wywiążę z odpowiedzialności, jaka ciąży na mnie w wymarzonym finale - dodała Algierka. W finale Imane Khelif zmierzy się z reprezentantką Chin, Liu Yang.