Oficjalnym powodem odmowy był zbyt długi rozbrat amerykańskiego weterana z boksem. Toney po raz ostatni pojawił się bowiem w ringu we wrześniu ub. roku. Wspomnianą informację przekazał mediom Amerykanin, który liczył, że 11 grudnia dostanie szansę rywalizacji z młodszym z braci Kliczków. Postrzeganie rzeczywistości przez Jamesa różni się jednak od oficjalnej wersji przedstawionej przez IBF: - Wiem, że to właśnie Kliczko miał decydujący wpływ na decyzję IBF i uważam, że jest to jego kolejna próba uniknięcia walki ze mną - powiedział Toney. - Czuję się jakbym był na jego "czarnej" liście. Ryzykuję swoje zdrowie i życie, uprawiając od wielu lat zawodowy boks i taką za to dostaję nagrodę - żalił się Toney. Zdaniem byłego mistrza świata, inni kandydaci na pretendentów do tytułu IBF, mimo stoczenia w ostatnim czasie wielu walk, nie prezentują poziomu zbliżonego do niego. - To członkowie klubu "Worek Miesiąca" - powiedział Amerykanin o potencjalnych rywalach Władimira Kliczko. - Słyszałem nazwiska Jean-Marca Mormecka, Chaunce`a Wellivera, i tego faceta z Anglii z rekordem 14-0, Dereka Chisory. Ktokolwiek będzie tym rywalem, nie jest pięściarzem klasy Jamesa Toneya i Władimir dobrze o tym wie - zakończył Toney.