Już w najbliższą sobotę twardy Saul "Canelo" Alvarez (44-1-1, 31 KO) zmierzy się w ringu z Jamesem Kirklandem (32-1, 28 KO). - Ludzie nie byli zadowoleni po walce Mayweather - Pacquiao 2 maja, ale jedno jest pewne: wszyscy są podekscytowani akcją, którą zobaczymy w najbliższą sobotę, 9 maja - mówił promotor Alvareza Oscar De La Hoya. Drobnych uszczypliwości w stosunku do bohaterów walki stulecia nie odpuścił sobie też partner De La Hoi z Golden Boy Promotions, Bernard Hopkins. - To będzie najkrótszy komentarz, jaki kiedykolwiek padł z moich ust: "Canelo" jesteś zdrowy, tak? Kirkland, jesteś zdrowy, tak? A więc będziemy mieli walkę, ludzie - żartował legendarny amerykański pięściarz, odnosząc się do kontuzji Manny'ego Pacquiao, którą Filipińczyk tłumaczył porażkę z Floydem Mayweatherem Jr. Sami bohaterowie gali w Houston nie mieli wiele do powiedzenia. - Łatwo jest gadać, ale gdy będziemy w ringu, przemawiać będą tylko pięści - stwierdził w swoim stylu Meksykanin. - Długo czekałem na tę szansę. Wniosę do ringu emocje, których kibice oczekują - mówił z kolei jego rywal. Alvarez i Kirkland zmierzą się w zakontraktowanym na dwanaście rund pojedynku non-title. Przed nimi w ringu pojawią się m.in. Frankie Gomez i Humberto Soto, Joshua Clottey i Jorge Silva oraz chiński olbrzym Taishan Dong, którego rywalem będzie Karinn Davis.