- Zeszły rok był dla mnie pechowy przez kontuzje, ale mam nadzieję, że w tym będę już znacznie aktywniejszy. Ostatnio na treningach pracowałem nad siłą, a gdy trenuje się ciężko, efekty przychodzą - dodał Kubańczyk, odnosząc się do ostatniego zwycięstwa przed czasem nad groźnym Aleksandrem Aleksiejewem. Mistrz świata jako jeden z wielu uciekinierów z "Gorącej Wyspy" zakotwiczył u naszych zachodnich sąsiadów, a nie w Miami na Florydzie, gdzie mieszka najwięcej jego rodaków. Ale Hernandez nie żałuje tego kroku. - Życie w takim mieście jak Miami mogłoby być trochę zbyt szalone jak dla mnie. W Niemczech mi się podoba, czuję się tu dobrze i zrelaksowany. Ludzie mnie poznają, proszą o autografy i wspólne zdjęcia, a czasem nawet potrafią zatrzymać samochód by ze mną porozmawiać. Czuję się jakbym znalazł tu drugi dom - zakończył najbliższy rywal pięściarza z Krynicy.