Pierwsze starcie Anglika z Rosjaninem rozczarowało. Haye nie miał pomysłu na przebicie się do półdystansu i zaatakowanie mierzącego 213 cm wzrostu rywala, a Wałujew był zbyt wolny, żeby trafić znacznie szybszego przeciwnika. Ciekawie zrobiło się dopiero pod koniec pojedynku, kiedy Anglik wreszcie mocno trafił Wałujewa. Nikołaj zachwiał się, ale nie runął na deski. Po pełnych 12 rundach sędziowie orzekli zwycięstwo Haye'a, ale tak naprawdę żaden z pięściarzy nie zasłużył na to, żeby nosić po tej walce mistrzowski pas. Teraz Haye zamierza ostatecznie rozstrzygnąć, kto jest lepszym bokserem. - Jeśli dojdzie do walki, to zapewniam, że go znokautuję. Wiem już jak go zranić i na pewno nie będę tak długo czekał z atakiem - podkreślił aktualny mistrz świata w rozmowie ze "Sky Sports News". Wałujew nie jest jednak pierwszą opcją dla Anglika. Haye ma nadzieję, że uda mu się doprowadzić do walki z Witalijem lub Władymirem Kliczko. - To byłoby dla mnie najlepsze wyjście. Obydwaj są w moim zasięgu. Są podobni, jak tylko zostaną mocno trafieni, to tracą głowę w ringu - dodał Haye. Innym potencjalnym rywalem dla mistrza świata WBA jest Tomasz Adamek, który 24 kwietnia stoczy bój z Chrisem Arreolą. Promotorzy obydwu pięściarzy już odbyli wstępne rozmowy na temat walki.