Emerytowany trzykrotny mistrz świata wagi ciężkiej Witalij Kliczko toczy w tej chwili największą i najtrudniejszą batalię, która dalece wykracza poza wszystko, z czym przez długie lata wspaniałej kariery musiał konfrontować się w ringu. Dotąd naprzeciwko niego stał rywal podobnie "uzbrojony", walka toczyła się na równych zasadach, a wygrywał ten, kto prezentował wyższe umiejętności. Kliczkowie, Usyk, Łomaczenko na froncie. Wielkie świadectwo Dzisiejszy rywal Kliczki, jak i całej Ukrainy, to absolutny tyran i ludobójca. Zbrodniarz wojenny w osobie Władimira Putina, który potęgę militarną Federacji Rosyjskiej i imperialistyczne zapędy postanowił wykorzystać do nikczemnej, pełnej brutalności inwazji wojennej na jednego ze swoich najbliższych sąsiadów. Wschód Ukrainy i coraz więcej regionów w głąb kraju odpierają rosyjski szturm nieprzyjaciela. Agresja zbrojna trwa siódmy dzień, a jednym z celów strategicznych numer jeden jest stolica, Kijów, gdzie oprócz prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który w ciągu kilkudziesięciu godzin stał się najbardziej podziwianym przywódcą na świecie, serca państwa od początku bronią bracia Kliczkowie. Obaj, jak przystało na wybitnych sportowców, najlepiej wiedzą, jaką potęgę ma siła mentalna, budując raz po raz morale w swoich rodakach. - Musimy bronić naszego miasta. Jestem dumny, że jestem Ukraińcem. Rodacy, wykazujecie się patriotyzmem, którego nie widziałem w żadnym kraju. Jesteście bohaterami. Tego ducha nikt nie złamie. Chwała Ukrainie! - mówi mer Kijowa w poruszających słowach. Polacy są niesamowici! Ukrainiec podaje przykłady i aż chce mu się płakać A to nie wszystko, za cenę niepodległości 50-letni Kliczko jest w stanie oddać największą ofiarę. - Nie interesuje nas, jak silna jest armia rosyjska, my jesteśmy gotowi do walki. I jesteśmy gotów umrzeć we własnych domach, z naszymi rodzinami. Ja również jestem gotowy na śmierć - wykrzyczał były czempion. Ramię w ramię z bratem stoi Władimir Kliczko, który raz po raz mobilizuje międzynarodową społeczność, przestrzega przed pełzającą katastrofą humanitarną i co rusz powtarza: koniec wojny, od zaraz! - Jestem Ukraińcem i jestem wojownikiem. Naszą najsilniejszą bronią jest pragnienie życia w wolnym kraju - akcentuje. Ukraińskich bohaterów przybywa. W szeregi wojsk obrony terytorialnej wstąpili następni wielcy ze świata, Ołeksandr Usyk i Wasyl Łomaczenko. Zdjęcia obu sportowców, w pełnej gotowości bojowej, szybko obiegły portale na całym świecie i z miejsca stały się hitem w mediach społecznościowych. Zachowanie Usyka i Łomaczenki jest szczególnie odbierane na Ukrainie i dało kolejny, potężny zastrzyk mobilizacji wokół słusznej sprawy. W przeszłości bowiem obaj czarodzieje ringów zawodowych byli krytykowani za neutralne stanowisko wobec poczynań Rosji. Dziś w najlepszym możliwym stylu odpowiadają: interesuje nas przyszłość Ukrainy, wielkie sportowe cele trzeba odłożyć w czasie, a w tej chwili trzeba walczyć ze zbrodniczym najeźdźcą. Okazuje się jednak, że Ukraina ma także innych "małych"-wielkich bohaterów. Chodzi o pięściarzy, którzy klasą sportową nie dorównują wymienionemu kwartetowi, ale pod względem odwagi i męstwa również mogą ustawiać się w tym samym szeregu. Ukraiński boks ma też "małych"-wielkich bohaterów Jednym z nich jest Jaroslav Petruczenko, który w listopadzie ubiegłego roku wystąpił na gali telewizji Polsat w Dworze Artusa w Toruniu, gdzie zremisował z Remigiuszem Runowskim. Dziś przebywa w swoim rodzinnym Humaniu, gdzie z bronią w ręku, karabinem kałasznikowem, stanął do walki. - Będziemy bronić naszego rodzinnego miasta i naszej Ukrainy. Humań jest gotowy - napisał 25-letni zawodnik. Na fotografii stoi w towarzystwie wujka Wiktora, który jest trenerem i prezesem bokserskiego związku w obwodzie czerkaskim. - Ostatnio Jaroslav miał przylecieć do Polski, stoczyć kolejną walką. Niestety tego samego dnia, wczesnym rankiem 24 lutego, Rosjanie zaczęli bombardowanie Ukrainy - mówi w rozmowie z Interią Lubomir Hirnyk, Ukrainiec rodem z Lwowa, mieszkający obecnie na stałe w Polsce, który jest menedżerem kilku pięściarzy ze swojej ojczyzny. W środę, gdy przed południem rozmawialiśmy z Hirnykiem, dojeżdżał właśnie do Przemyśla, gdzie w samochodzie osobowym przewoził 25 kamizelek kuloodpornych. Stamtąd ten ekwipunek, autobusem, zostanie przetransportowany i trafi m.in. właśnie do Petruczenki, a także do Serhija Shvetsa oraz Andrija Spodara. 20-letni Shvets to również rodowity mieszkaniec Humania i na polskim ringu także pokazał się na gali Polsat Boxing Promotions. On też o swoją ojcowiznę postanowił walczyć z bronią w ręku. - To jeszcze tacy młodzi chłopcy, a już chwycili za karabiny i poszli walczyć. Wzięli ze sobą to, co mieli. Przecież Shvets ma takie ochraniacze na kolanach, jak do jazdy na rolkach - mówi z uznaniem Tomasz Turkowski, związany z organizowaniem gal bokserskich, który razem z grupą Polsat i Markiem Matelą (anonser gal zawodowych) zorganizowali i sfinansowali wspomniane kamizelki, które już wkrótce zapewnią istotną ochronę. - To sprzęt najwyższej klasy, używany przez żołnierzy w Afganistanie. Jedna sztuka kosztował 2,5 tysiąca złotych - mówi nam Turkowski. I dodaje, że teraz w zespole pracują nad zorganizowaniem hełmów. Te z kolei mają być ściągnięte ze Słowenii. Wojna w Ukrainie. Pięściarze w akcji, Polacy spieszą ze sprzętem Spodar to najbardziej znany z tego grona pięściarz w naszym kraju. Zaboksował trzykrotnie, w tym już dwa razy od stycznia tego roku. On, zawodnik wagi superśredniej, stoi na barykadzie gdzieś w okolicach Odessy, czyli w regionie, który Rosjanie atakują od strony Morza Czarnego. Możliwe, że jedna z kamizelek trafi także do Lwowa, skąd pochodzi Hirnyk, a gdzie stacjonuje kolejny z pięściarzy, Pavlo Smolynskyi. 20-letni zawodnik wagi ciężkiej, mający na koncie trzy pojedynki na ringach zawodowych, w tym dwa w Polsce, wcielił się do wojsk obrony terytorialnej. - We Lwowie jeszcze jest spokojnie, ale obywatele już się przygotowują. Budują blokady, a przy wjeździe do miasta sprawdzając auta i weryfikują dokumenty - opowiada menedżer. Z taką mobilizacją i jednością w narodzie ukraińskim można być pewnym, że heroizmu naszym sąsiadom w walce z wojennym agresorem do końca nie zabraknie. A sportowcy w nowej, arcytrudnej dla wszystkich rzeczywistości, dają świadectwo, że nie ma nic ważniejszego niż walka o wolność i niepodległość. - To wszystko sprawia, że o Ukrainę wszyscy chcą walczyć. Przecież już 80 tysięcy ludzie wróciło z Europy, żeby bronić ojczyzny. W tej chwili są kolejki do wojska, dla wszystkich chętnych brakuje broni, dlatego w pierwszym szeregu do walki są wysyłani ci, którzy coś umieją - mówi Hirnyk, dumny z wszystkich reprezentowanych przez siebie pięściarzy. Artur Gac