Dla zawodnika grupy Knockout Promotions miał to być pierwszy pojedynek od pamiętnej gali, która odbyła się 26 sierpnia we Wrocławiu. To wtedy na wielkiej gali, gdzie walkę wieczoru toczył jeden z dwóch mistrzów świata w wadze ciężkiej Ołeksandr Usyk (pokonał przed czasem Daniela Duboisa), pięściarz urodzony w Ukrainie, ale boksujący także pod polską flagą, został pokonany przez reprezentującego Francję Anauela Ngamissengue'a. Fiodor Czerkaszyn podjął bardzo bolesną decyzję. Wszystko wyłożył w oświadczeniu Porażka była tym bardziej dotkliwa, że Czerkaszyn wydawał się być pewnym faworytem, a przegrał naprawdę wyraźnie. Nic więc dziwnego, że po gali na jego twarzy pojawiały się łzy, choć po męsku starał się brać odpowiedzialność na swoje barki. - Smutny jestem. Jest mi bardzo przykro i nie mam się czym tłumaczyć. Naprawdę czułem się dobrze w trakcie przygotowań, tak samo w szatni przed walką. Miałem ciężki obóz przygotowawczy z mistrzem świata, Ołeksandrem Usykiem... W walce popełniałem amatorskie błędy, które nie przystoją. Z takim przeciwnikiem miałem wygrywać z trenerem czy bez. Marzyłem o wysokim poziomie, którego w tej walce po prostu nie było. W sumie to jeszcze nie wierzę w to, co się stało - samobiczował się w rozmowie z Interią mający polskie obywatelstwo zawodnik. Aby znów wrócić do wygrywania i przybliżyć się do dużych starć, które już były na wyciągnięcie ręki za wielką wodą, pięściarz miał stoczyć już w najbliższą sobotę, 27 stycznia, walkę na gali KnockOut Boxing Night w Kaliszu. Wiemy już, że do pojedynku nie dojdzie, a o wszystkim poinformował sam zawodnik w piśmie, które zamieścił m.in. na Facebooku. - Mam nadzieję, że zrozumiecie moją decyzję i podzielicie się ze mną współczuciem w tym trudnym dla mnie czasie - nadmienił pięściarz, z góry dziękując za zrozumienie.