Pięściarz z Panamy skrytykował narożnik Rosjanina za to, że go nie poddał wcześniej, a także wyraził gotowość na przenosiny do wagi ciężkiej i spotkanie z jednym z braci Kliczko. - Jestem zasmucony tym, co wyprawiał obóz Lebiediewa. Przecież narożnik powinien przede wszystkim chronić swojego zawodnika, a jego twarz była już bardzo obita. Ja niestety nie mogłem przestać, musiałem dalej robić swoje, bo oni nie chcieli poddać Denisa. Szczerze mówiąc obawiam się, że po takiej walce on już nigdy nie będzie tym samym bokserem - stwierdził Jones i dodał za moment. - Chcę teraz spotkania z braćmi Kliczko. Mam więc nadzieję, że mój promotor Don King doprowadzi do takiej potyczki. <a href="http://sport.interia.pl/boks/news-krwawa-wojna-jonesa-z-lebiediewem,nId,970377" target="_blank">Kliknij i dowiedz się więcej o bitwie Jonesa z Lebiediewem</a>