W rewanżowym starciu "Super G" zaprezentował się o niebo lepiej w porównaniu do pierwszego pojedynku obu pięściarzy. Być może wpływ na to miała obecność Fiodora Łapina, który nie był obecny podczas marcowej walki. Bokser z Węgierskiej Górki od pierwszych sekund emanował pewnością siebie, choć jego styl walki z nisko opuszczonymi rękoma pozostawiał wiele do życzenia. Już w drugiej rundzie Hope zachwiał się na nogach po kapitalnym lewym krzyżowym w wykonaniu Polaka. W kolejnych odsłonach przewaga podopiecznego Łapina drastycznie rosła, ale dopiero w ósmej rundzie polski pięściarz zdołał posłać rywala na deski po silnym lewym sierpowym. Ambitny Walijczyk próbował się jeszcze podnieść, ale sędzia widząc jego stan nie pozwolił na kontynuowanie walki. "Śniłem o rewanżu i dziś to marzenie się zrealizowało. Poprzedniej walki nie przegrałem, ale werdykt sędziów był inny" - powiedział Proksa bezpośrednio po pojedynku.