Decyzja zapadła podczas poniedziałkowych rozmów z Donem Kingiem, dla którego pojedynek w Polsce będzie wspólnym przedsięwzięciem z nową, szwajcarską, firmą reprezentującą Adamka - CENG AG. CENG AG zapłaciło za Tomasza Adamka 750 tysięcy dolarów, ale jak widać w umowie była dalsza współpraca z Kingiem, który nie tylko jest współorganizatorem gali w Spodku, ale po raz pierwszy przyjedzie do Polski. - Dawno chciałem to zrobić, ale Andrzej Gołota nigdy nie chciał mnie zaprosić. Chciałem już dawno poznać Lecha Wałęsę, waszego byłego prezydenta - może uda mi się to tym razem... - powiedział INTERIA.PL Don King. - Oczywiście z tym brakiem zaproszenia od Andrzeja żartowałem - po prostu nie miałem czasu, ale teraz na pewno go znajdę. Chciałbym, żeby Gołota walczył do sierpnia jeszcze dwa razy - właśnie teraz w Katowicach, później zrobimy walkę w Stanach i jeśli wygra obie, to damy mu kolejną szansę zawalczenia o tytuł. Mam do Gołoty jakąś słabość. Sam Gołota, który prosto po rozmowach w Deerfield Beach z Kingiem pojechało na obóz treningowy do Vero Beach, przyjął zmianę terminu ze stoickim spokojem i "humorem". - To co, będę walczył dwa razy tego wieczoru, raz z Adamkiem, raz z przeciwnikiem z tej samej wagi - żartował Gołota. - Mam nadzieję, że nie nasza rozprawa sądowa nie wypadnie tego samego dnia. Poważnie - zupełnie mi to nie przeszkadza, wychodzimy na ring i robimy swoje. Na Florydzie zostanę przez najbliższe dwa tygodnie, później może zrobię sobie dwa-trzy dni przerwy z rodziną w Chicago. Do walki na gali Włodarczyka nie doszło dlatego, że King nie chciał napychać kieszeni moją obecnością rywalizującej z nim grupie Warriors, która promuje Krzyśka - dodał Gołota. - Jak podchodzę do jego zapowiedzi, że da mi pod koniec roku szansę walki o tytuł? Na razie to ja sobie sam muszę taką szansę wywalczyć? Przemek Garczarczyk