Andrzej Gołota to z pewnością wielka osobowość boksu. W latach 90. mało było równie popularnych na świecie polskich sportowców. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy - ma 45 lat, podobnie jak Przemysław Saleta. Z pewnością do walki obaj pięściarze przygotują się profesjonalnie, na treningowym reżimie znają się przecież wyśmienicie. Na ringu może być więc ciekawie. Jeśli przeanalizujemy ich wypowiedzi dla mediów to okazuje się, że specjalnie za sobą nie przepadają. W przyszłym tygodniu bokserzy spotkają się na wspólnym otwartym treningu. Na razie szlifują formę w zaciszu sal gimnastycznych i ćwiczą ze sparingpartnerami. Andrzej Gołota w rozmowie z RMF FM zapewnia, że udowodni na ringu swoją wyższość. Patryk Serwański: Po co panu ta walka z Przemysławem Saletą. Chce pan po prostu jeszcze wrócić na ring, ma pan ochotę się sprawdzić, czy po prostu zbić Saletę?Andrzej Gołota: To nie jest taka zupełnie nowa walka. Już dwa razy miałem walczyć z Saletą, ale wtedy takiego pojedynku nie udało się zorganizować. Teraz w końcu się zmierzymy. Poza tym Saleta odgraża się, że wygra. Nie mam zamiaru do tego dopuścić. Zależy mi też na tym, żeby pokazać kibicom, że tak moja kontuzjowana ręka jest sprawna, że mogę nią walczyć. Ta ręka nadal może odpowiednio pracować.Przygotowania na razie przebiegają tak jak pan sobie założył?- Może nie wszystko jest perfekcyjnie, ale tym zajmuje się Gmitruk, on nad tym czuwa, bo od tego jest. On mówi, że jest ekstra i tego się trzymam. Od lat w wadze ciężkiej mamy dominację braci Kliczków i długo, długo nic. Jest szansa, że niebawem wydarzy się coś nowego w tej kategorii wagowej?- Nie wiem, ale mam nadzieję, że coś się wydarzy, bo jest nudno. Te zwycięstwa Kliczków są takie usypiające - patrzy się, patrzy się... Potrzeba jakiegoś nowego impulsu.Po walce z Saletą będzie pan jeszcze boksował?- Na razie nie wiem. Jeszcze zobaczę jak będzie. Walka Andrzeja Gołoty z Przemysławem Saletą odbędzie się 23 lutego w Ergo Arenie w Gdańsku.