Po tylu latach walk, po takiej ilości przyjętych potężnych ciosów na głowę "Wielka Nadzieja Białych", jak w erze przed Kliczkami nazywano Gołotę, ma kłopoty z płynnym wypowiadaniem swych myśli. Ale poczucia humoru, trafnych ripost niejeden mógłby się uczyć od niego! Czy pani się nie boi? - tak reporter telewizji Orange Sport zapytał żony Andrzeja Gołoty, pani Marioli. Na to siedzący obok "Endrju" się wtrącił: - Przepraszam, ale to nie ona wchodzi do ringu, tylko ja! - Teraz się przekona pan Saleta, że pan Gołota jeszcze żyje! - odgraża się "Endrju". Andrzej wrócił do starych, sprawdzonych metod Andrzeja Gmitruka, z którym poprzednio pracował w czasach PRL-u. - Podglądałem trening, jaki Gmitruk zorganizował Adamkowi przed walką ze mną. Spodobało mi się, więc postanowiłem znowu z nim popracować - opowiada Gołota. Obaj leciwi już pięściarze zapewniają, ze wchodzą do ringu nie tylko dla pieniędzy. - Chcę sprawdzić, czy ta ręka jeszcze działa, czy potrafi zadawać mocny cios - argumentuje Gołota. - Ta walka pokaże, czy jest jeszcze dla mnie miejsce w sporcie, czy już tylko przed telewizorem. - Ta walka to dla mnie duże przeżycie emocjonalne i spore wyzwanie sportowe na zakończenie kariery - podkreśla Przemysław Saleta. - Szczerze mówiąc, to nie wiem, czego się spodziewać nie tylko po przeciwniku, a nawet po sobie. W wieku 45 lat rzecz jasna nie mam organizmu dwudziestopięciolatka, ale mam dobrą wytrzymałość i potrafię się dobrze przygotować. Gala Polsat Boxing Nigth w najbliższą sobotę będzie transmitowana przez Polsat Sport w systemie pay-ver-view, w cenie 40 zł. Autor: MiBi