Parę minut po dziesiątej było już po wszystkim - polski pięściarz nie przyznał się do stawianych mu dwunastu (za każdą broń palną) zarzutów nielegalnego posiadania broni. - Mój adwokat stara się o to, by zbić zarzut, że broń miałem nielegalnie. Na tym będzie się opierać nasza obrona - powiedział INTERIA.PL Andrzej Gołota. W czarnym garniturze, bez grama nadwagi, a na dodatek z małym plastrem na czole, Andrzej Gołota wyglądał tak, jakby wyszedł z sali treningowej. - To nie pięść rywala. To kontuzja po nurkowaniu - powiedział Gołota zanim jeszcze usiadł w sali, gdzie sędzia obok jego sprawy rozpatrywał kilkadziesiąt innych oskarżeń o drobne wykroczenia. - Za dobrze mi szło nurkowanie i tak się skończyło. Może już lepiej wrócę na ring, jak takie rzeczy mi się zdarzają w wodzie - mówił z typowym dla niego poczuciem humoru Gołota, który nie chciał jednak komentować informacji na temat swojego ewentualnego powrotu do sportu, w którym wywalczył największe sukcesy. Wracając do sprawy. - Wszystko polega na tym, żeby udowodnić, że zabranie mi pozwolenia na broń było decyzją niezgodną z prawem. Jak nam się uda, to cała sprawa skończy się bardzo szybko. Broń mogą mi zabrać - niech mi zostawią tylko trzy pistolety z kolekcji i będę zadowolony - mówi Gołota. Matthew Walsh potwierdza słowa klienta. - Teraz będę miał czas, by dokładnie przyjrzeć się zarzutom oraz protokołom policyjnym. Przed dzisiejszym dniem nie miałem takiej możliwości. Chcę podkreślić, że ze względu na brak wiarygodności, oskarżenia dwóch kobiet wobec mojego klienta zostały przez prokuraturę odrzucone, tak więc jedyne wykroczenie, za które mój klient tu się znalazł, dotyczy posiadanej przez niego broni. W ciągu następnych 30 dni, po dokładnym przejrzeniu protokołów, przedstawimy sędziemu nasze wnioski, a sprawa może się zakończyć na trzy sposoby - zrezygnowaniem z zarzutów przez prokuraturę, nieprzyjęciem sprawy przez sędziego, czyli umorzeniem postępowania, lub też procesem, gdzie będziemy udowadniać nasze rację. Osobiście uważam trzecią z nich za wielce nieprawdopodobną - powiedział INTERIA.PL Matthew Walsh. Przemek Garczarczyk z Chicago