Po tym, jak Andrzej Wawrzyk wpadł na dopingu i mistrz świata wagi ciężkiej Deontay Wilder został bez przeciwnika na walkę 25 lutego w Birmingham, w Alabamie, rękawicę czempionowi rzucił... Mateusz Masternak. "Master" publicznie wyzwał na pojedynek jednego z najmocniej bijących pięściarzy globu, choć zapewne od początku doskonale wiedział, że taki pojedynek jest utopią. Można mnożyć argumenty, które przemawiają na niekorzyść Masternaka, ale wystarczy przywołać jeden, natury formalnej. Otóż Wildera czeka dobrowolna obrona pasa mistrzowskiego federacji WBC, wobec czego jego rywal musi być klasyfikowany w czołowej "15" tej organizacji. Tymczasem po Polaku nie ma przecież żadnego śladu, bo jest pięściarzem boksującym w kategorii junior ciężkiej. W każdym razie "Masterowi" udało się zrobić trochę szumu wokół własnej osoby, ale jego szalona oferta tak rozbawiła byłego mistrza świata kategorii cruiser, Krzysztofa Głowackiego, że ten postanowił sobie zakpić z rodaka. "Masternak chce walczyć z Wilderem?! Dawno takiego komplementu nie dostałem, bo przecież ze mną się boi" - skwitował Głowacki. "Master" musiał dobrze przemyśleć swoją odpowiedź, bo z jednej strony zachował kulturę słowa, ale z drugiej uczynił sobie "wycieczkę" do lubej "Główki". "Po komplementy to idź do swojej Żony, a ode mnie dostaniesz jedynie KO (nokaut - przyp. red.)!" - odparł podopieczny trenera Andrzeja Gmitruka. Wtedy Głowacki nie wytrzymał! "Za ten głupi tekst z chęcią rozwalę Ci ryja!" - odparował pięściarz z Wałcza. Ostatnie słowo miał "Master", który przy okazji zaczepił Artura Szpilkę. Chodzi o tweeta "Szpili", w którym niedawny pretendent do tytułu mistrza świata, w jeszcze mocniejszych słowach, upomniał się o walkę z byłym czempionem dwóch kategorii wagowych, Brytyjczykiem Davidem Haye’em. "Ja bym z przyjemnością rozj**** mu ryj - napisał Szpilka. Właśnie to miał na myśli Masternak, kierując do Głowackiego te słowa. "Oj Krzysiu, nerwy są złym doradcą. Chyba się za bardzo zainspirowałeś kolegą z grupy" - zakończył wrocławianin.