O ile McCall i Rekowski wypowiadają się o sobie z szacunkiem, o tyle walczący w kategorii półciężkiej Głażewski (w 2012 roku po kontrowersyjnym werdykcie przegrał na punkty z legendarnym Royem Jonesem Jr.) i Miszkiń o dawna obrażają się za pośrednictwem mediów. Wyraz wzajemnej nienawiści dali w czwartek na konferencji w Warszawie. - Jesteś pseudobokserem, a za swoje głupie gadki zostaniesz w sobotę ukarany. Nikt o tobie by nie wspomniał w mediach, gdyby nie walka ze mną - powiedział Głażewski, a Miszkiń ripostował: "Będziesz pierwszym pięściarzem, z którym wygram na polskim podwórku, a potem będą następni". Gorąco zrobiło się podczas tzw. face to face, czyli momentu, kiedy obaj zawodnicy stoją blisko siebie patrząc sobie w oczy. Niewiele zabrakło do bijatyki, jak kiedyś z udziałem Artura Szpilki i Krzysztofa Zimnocha. - Krzyczysz, że mnie znokautujesz, a jeszcze nikogo w Polsce nie pokonałeś - stwierdził Miszkiń. Jego rywal szybko odpowiedział: "Bo walczyłem z bokserami, którzy są dwa-trzy razy lepsi od ciebie". Znacznie spokojnie było podczas prezentacji byłego mistrza świata organizacji WBC McCalla i Rekowskiego. Ich pierwsza konfrontacja, 1 lutego w Opolu, zakończyła się niejednogłośną wygraną pięściarza ze Stanów Zjednoczonych. - Schudłem w porównaniu z tamtą walką, będę miał lepszą kondycję i wyprowadzę więcej ciosów - powiedział McCall, który jednocześnie poprosił, aby organizatorzy dostarczyli mu do szatni... telewizor. - Koniecznie chcę zobaczyć starcie Głażewskiego z Miszkiniem - dodał. Rekowski z kolei zmienił trening siłowy i zapowiedział, że będzie ważył o 4-5 kg więcej, niż poprzednio. Ceremonia ważenia odbędzie się w piątek. - W końcu wyjaśni się, który z nas jest lepszy i zasługuje na zwycięstwo - stwierdził Rekowski. Na gali w Legionowie wystąpi także m.in. były mistrz Europy i pretendent do tytułu WBC w wadze ciężkiej Albert Sosnowski. Spotka się z Włodzimierzem Letrem. Z kolei Michał Cieślak w umownym limicie 95 kg skrzyżuje rękawice z ćwierćfinalistą igrzysk w Sydney, mieszkającym na stałe w Kanadzie Arturem Binkowskim.