Morales stracił tytuł już podczas ceremonii ważenia, kiedy okazał się o kilogram za ciężki. "El Terrible" odmówił zrzucenia nadwagi i postanowił oddać 50 tysięcy dolarów ze swej milionowej gaży, zapewniając jednocześnie, że dzięki temu zachowa szanse na zwycięstowo. Początek walki należał do 35-letniego Meksykanina, który wykorzystywał swoje doświadczenie i narzucał leniwe tempo, wygrywając cztery z pierwszych sześciu odsłon. Garcia był większy, silniejszy fizycznie i prawdopodobnie nieco szybszy, jednak przeciwnik klasy Moralesa nawet w okresie "past prime" potrafi być niebezpieczny. Pojedynek trochę wyrównał się w środkowych rundach, ale w dziesiątym starciu "El Terrible" znów osiągnął przewagę i zaczął mocno rozbijać młodego oponenta. W jedenastej rundzie Morales dominował już nad przeciwnikiem i walka zaczęła momentami przybierać obraz podobny do ostatnich minut z Cano, kiedy mniej doświadczony rywal cofał się i unikał wymian, zalewając się własną krwią, jednak właśnie w takim momencie Garcii wyszedł najlepszy cios w całej dzisiejszej batalii - kontrujący lewy sierpowy, po którym Erik wylądował na deskach. Morales nie dał sobie zrobić krzywdy do końca odsłony, ale przegrał ją dwoma punktami. W ostatniej rundzie "El Terrible" sprawiał wrażenie, że nie ma już ochoty walczyć i podejmować niepotrzebnego ryzyka. "Swift" dostał to starcie w prezencie, choć sam również zbyt wiele nie zrobił. Po ostatnim gongu wszyscy trzej sędziowie jednogłośnie wypunktowali wysoką wygraną Garcii (117-110, 116-112 i 118-109), choć z werdyktem nie zgadza się większość obserwatorów. Bardzo szybko pojawiły się głosy, że pojedynek był znacznie bliższy remisu, bo przed ostatnimi dwoma odsłonami meksykański weteran powinien mieć nieznaczną przewagę.