Czampion bił częściej i mocniej, wygrywając rundę po rundzie. Po ostatnim gongu wszyscy sędziowie wskazali na jego w stosunku 119:109. - Ojciec znaczy dla mnie wszystko i nie chciałem go zawieść - powiedział po wszystkim Meksykanin. Jego tato był w narożniku, ale on na co dzień toczy dużo trudniejszą walkę niż syn w ringu. Jest poważnie chory na raka. - Wygrywając dałem mu radość i chęć do dalszej walki z chorobą - kontynuował Santa Cruz. Podczas tego samego wieczoru Amerykanin Omar Figueroa junior (28-0-1, 19 KO) pokonał zawsze groźnego rodaka Johna Molinę juniora (30-8, 24 KO), choć zbyt wysoka punktacja 97:93, 98:92 i 99:91 nie oddaje przebiegu tej potyczki w wadze półśredniej.