Rosjanin początkowo zajął się obijaniem tułowia olbrzyma z Liverpoolu. Po kilku takich akcjach zapolował sierpami na górę, ale Anglik zaczął ostrożnie. Druga odsłona miała podobny przebieg. Price czekał na okazję do mocnej kontry, a Powietkin zbierał małe punkty swoim pressingiem. Nie potrafił jednak przedrzeć się do bliskiego półdystansu i trafić czysto czymś mocnym. Na początku trzeciego starcia David trafił kontrą prawy-lewy, co tylko rozwścieczyło "Saszę". Rosjanin przyjął to, by za moment skosić rywala lewym sierpem. Do końca pozostawały jeszcze dwie minuty i wydawało się, że koniec Brytyjczyka jest już przesądzony. Ale to waga ciężka. Półtora minuty później to Powietkin był liczony po lewym sierpowym Price'a! Sensacja wisiała w powietrzu. Na szczęście dla Powietkina, gdy sędzia doliczył do ośmiu, zabrzmiał zbawienny gong na przerwę. Było gorąco. Powietkin z dużo większym szacunkiem wyszedł do czwartej rundy. Price bił mocno po dole, licząc na to, że przeciwnik znów się odsłoni i go dobije. Aleksander ewidentnie dochodził jeszcze do siebie i choć bez fajerwerków z drugiej strony, to przegrał czwartą odsłonę. Niespodzianka? Nie! Po przerwie Powietkin po zwodzie huknął prawym sierpowym w okolice skroni. Zamroczony Price nie wiedział gdzie jest, ale stał na nogach. A "Sasza" takich okazji nie przepuszcza... Od razu doskoczył do zranionej zwierzyny, strzelił potwornym lewym sierpem na szczękę i kibice zgromadzeni na stadionie w Cardiff byli świadkami jednego najbrutalniejszych nokautów ostatnich miesięcy. Price przez dłuższą chwilę leżał na ringu, pojawiła się krew, udzielano mu pomocy, w końcu jednak wstał. Teraz Powietkina czeka walka o mistrzostwo świata wagi ciężkiej, wszak od zeszłego roku pozostaje oficjalnym pretendentem z ramienia federacji WBA.