Świat boksu na wyłonienie niekwestionowanego mistrza świata w królewskiej kategorii musiał czekać aż 25 lat. Pod koniec XX wieku był nim Brytyjczyk Lennox Lewis, ale wtedy liczyły się trzy federacje. Teraz mamy już cztery, WBO, WBA, IBF i WBC. Pierwsze trzy do pierwszego pojedynku z Tysonem Furym były w posiadaniu Ołeksandra Usyka, a ten ostatni należał do Brytyjczyka. Tyle że w pojedynku 18 maja niejednogłośną decyzją sędziów wygrał Ukrainiec i to właśnie on został niekwestionowanym mistrzem świata wagi ciężkiej. Boks. Usyk kontra Fury. Rewanż 21 grudnia już budzi wielkie emocje Rewanż między Usykiem a Furym odbędzie się już niedługo. Obaj pięściarze skrzyżują ponownie rękawice 21 grudnia w Rijadzie, która w ostatnich latach stała się nieformalną stolicą boksu. Ten pojedynek też zapowiada się ekscytująco i to pomimo faktu, że Usyk z uwagi na politykę federacji musiał zrzec się pasa IBF. Za oboma wirtuozami boksu, jednym wybitnie wyszkolonym, drugim unikalnie niekonwencjonalnym, jest już pierwsza z konferencji prasowych, zapowiadających drugie, ekscytujące starcie. Kampania promocyjna przed walką ruszyła zatem na całego. Niestety okazuje się, że przygotowaniom Fury'ego do pojedynku towarzyszy wielka tragedia, do której doszło w jego rodzinie w ostatnich miesiącach. Jego żona straciła bowiem dziecko. - Była w szóstym miesiącu ciąży. To nie jest małe poronienie, jak na początku, musisz fizycznie urodzić martwe dziecko, sama, podczas gdy twój mąż jest w obcym kraju. Przechodzenie przez to samemu nie jest w porządku - zwierzył się 36-latek, który opowiedział także o okolicznościach, w jakich dowiedział się o tej strasznej wiadomości. Tyson Fury ujawnił, ile pieniędzy ma na koncie Fury w ostatnich dniach był także rozmówcą telewizji Sky Sports, a w trakcie wywiadu został poruszony wątek motywacji pięściarza nie tylko do rewanżu z Usykiem, ale w ogóle do pojawiania się w ringu. Brytyjczyk z rozbrajającą szczerością wyznał, że walczy przede wszystkim dla pieniędzy. - Stoczyłem 40 profesjonalnych walk i w każdej z nich brałem udział dla pieniędzy. Gdybym nie dostawał pieniędzy, nie stoczyłbym żadnej z nich. Robię to dla kasy i jestem jedynym, który powie prawdę - powiedział. - Andy Lee nigdy nie miał 200 milionów funtów w banku, które go uszczęśliwiały, prawda? Więc jaki jest mój cel i moje zadanie? To nie pas. To nie spuścizna. To nie walka bokserska. Dla mnie to zarobienie jak największej ilości pieniędzy - mówił Fury, ujawniając tym samym kwotę posiadaną na swoim koncie i przy okazji nawiązujac też do eksperta stacji, a także byłego mistrza świata kategorii średniej, którym był Lee. Podana kwota dla zwykłego człowieka robi wrażenie, choć biorąc pod uwagę fakt, że "Król Cyganów" potrafił inkasować za jedną walkę nawet 150 milionów dolarów, to udało mu się zaoszczędzić stosunkowo niewiele.