Anglik miał 18 lipca dopełnić trylogii z Deontayem Wilderem (42-1-1, 41 KO), wszystko pokrzyżowała jednak pandemia koronawirusa. Zresztą Amerykanin i tak nie byłby gotowy, gdyż poddał się operacji. Nowy termin ustalono na 19 grudnia. Teoretycznie wszystko jest dogadane, nie wiadomo jednak, czy "Brązowy Bombardier", król nokautów z Alabamy, zdąży się "naprawić" na końcówkę roku. Jeśli nie, wówczas Fury może być zmuszony do obrony z Dillianem Whyte'em (27-1, 18 KO). O ile ten poradzi sobie z Powietkinem za dziewięć dni. - Naszym głównym priorytetem jest trzecia walka z Wilderem, natomiast priorytetem numer dwa jest tegoroczny występ. Tyson na pewno nie zamierza czekać na Wildera do lutego, nie ma mowy. On jasno daje do zrozumienia, że chce wyjść do ringu jeszcze w tym roku. Cały czas trenuje, nie robi sobie żadnych przerw, wykonuje co do niego należy, ja więc muszę zrobić swoją robotę i załatwić mu taką walkę - stwierdził Warren, szef grupy Queensberry Promotions. - Jeśli Wilder nie będzie gotowy, Tyson może stoczyć nawet dziesięciorundową walkę non-title. To wyjątkowa sytuacja i nikt nie jest jej winnym, lecz nie możemy czekać w nieskończoność. Musimy zrobić coś dla dobra Tysona, który nie robi sobie w ogóle przerwy i bardzo ciężko zasuwa na treningach. W tej chwili nie wiem jeszcze co z tego wyjdzie, ale chcemy, żeby Tyson zaboksował w tym roku, najlepiej z Wilderem. Na pewno nie spotkamy się w tym roku z Dillianem Whyte'em, a walki z Anthonym Joshuą muszą odbyć się przy pełnym trybunach. Ale możemy doprowadzić do innych walk, na przykład Whyte'a z Danielem Dubois. To walki, które zostaną dobrze przyjęte przez kibiców - podkreślił promotor.